MŚ Londyn 2017. Marcin Krukowski: Żadnych barier w głowie

PAP / Bartłomiej Zborowski / Marcin Krukowski
PAP / Bartłomiej Zborowski / Marcin Krukowski

- Czy w finale rzucę 88 metrów? A czemu nie? - Marcin Krukowski nie ma wątpliwości, że w finale rzutu oszczepem na MŚ w Londynie może pokusić się o nowy rekord Polski. W czwartek nasz zawodnik przebrnął eliminacje.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć dopiero w trzeciej próbie Marcin Krukowski osiągnął wymaganą odległość do awansu (83,49 m), wyznał później, że ani przez moment nie wątpił w znalezienie się w finale rzutu oszczepem na mistrzostwach świata w Londynie.

W pierwszych dwóch seriach jego oszczep lądował przed wymaganą linią (83.00). W ostatniej Polak pokazał jednak odporność psychiczną.

- Pierwszy rzut był taki typowy na zaliczenie, myślałem, że oszczep poleci trochę dalej. W drugim chciałem rzucić na maksa, ale zupełnie nie wyszło, za bardzo się podpaliłem. W ostatniej kolejce nastawiłem się na rzut przede wszystkim udany technicznie i to się udało - zdradził szczegóły.

Krukowski wyznał, że nie czuł przed ostatnim rzutem żadnej dodatkowej presji.

- Nie miałem żadnych obaw przed trzecią serią. Wiedziałem po prostu, że muszę rzucić daleko, nie czułem dodatkowej presji. Czy to dobry znak? Chyba tak. Mam nadzieję, że w finale będzie dobrze - dodał.

ZOBACZ WIDEO Marcin Krukowski sensacyjnym rekordzistą Polski. "Na MŚ mogę rzucić jeszcze dalej!" (WIDEO)

Obecny sezon jest przełomowy dla 25-latka. W lipcu pobił on 15-letni rekord Polski (88,09 m) i wskoczył do czołówki list światowych tuż przed najważniejszą imprezą tego roku.

- Z czego wynika postęp w mojej formie? Z tego że od lutego rzucam oszczepem na dworze. Dużo więcej trenuję na zewnątrz, dzięki czemu mam też lepsze samopoczucie. Oddałem po prostu o wiele więcej rzutów niż wcześniej, co ma ogromny wpływ na formę - zdradził nam Krukowski.

Zawodnik Warszawianki przyznał, że to zasługa zagranicznych obozów ufundowanych przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. Dzięki temu oszczepnik mógł ćwiczyć w komfortowych warunkach, gdy w Polsce leżał śnieg.

- Wreszcie mieliśmy jakiekolwiek środki na przygotowania. Dostałem w tym roku trzy obozy klimatyczne, byłem niezliczoną ilość razy w Spale. Trenowałem wreszcie w komforcie. To na pewno zasługa pewnych zmian w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Zmienili tam się ludzie, choćby jest Przemysław Zawadzki, z którym fajnie się współpracuje - powiedział Krukowski.

Na co stać go w finale? Według niego na pewno na dalekie rzuty.

- Czuję się dobrze, wiem na co mnie stać. Cieszę się, że złapałem regularność jeśli chodzi o technikę. Czy jestem w stanie rzucić w finale 88 metrów? Pewnie, że tak. A czy dalej? To już zależy od wielu innych czynników. Na pewno nie mam żadnych barier w głowie po rekordzie Polski - wyznał.

Finał rzutu oszczepem mężczyzn odbędzie się w sobotę.

Komentarze (0)