Angelika Cichocka zaprezentowała się ze znakomitej strony w eliminacjach biegu na 800 metrów. 7. zawodniczka finału na 1500 metrów udowodniła, że rzeczywiście znajduje się w życiowej formie, wygrywając na wielkim luzie swój bieg.
- Jestem zaskoczona! Biegło mi się dzisiaj rewelacyjnie, mam nadzieję, że w półfinale będzie tak samo - wyznała po swoim czwartkowym starcie nasza zawodniczka i dodała, że sama nie wie, dlaczego zwycięstwo przyszło jej z taką łatwością.
- Przed biegiem nie zakładałam specjalnie zwycięstwa, chciałam po prostu spokojnie awansować do kolejnej fazy. Nie wiem co się stało z rywalkami na finiszu, ale udało się wygrać bez większego wysiłku - oceniła.
Polka bardzo mądrze rozegrała swój bieg i unikała przepychanek. Dopiero przy wejściu na ostatnią prostą zmieniła na tor na zewnętrzny i przystąpiła do ataku.
- Na 200 metrów przed metą miałam zawahanie. Nie wiedziałam, czy iść na maksa czy nie trochę się "poczaić". Ale przecież to są MŚ, to ostatnie 100 metrów i nie może być oszczędzania. Wyprzedziłam wszystkie zawodniczki i może mi to da przewagę psychiczną przed piątkowym biegiem - zdradziła Cichocka.
W półfinale Polka będzie musiała jednak osiągnąć wynik w okolicach własnego rekordu życiowego (1:58.97).
- Muszę się teraz zakręcić w okolicach mojego rekordu życiowego. Jestem na to gotowa. Czuję się super, nie jestem zmęczona i mam ochotę na kolejne bieganie! O finale na 1500 m już zapomniała. Fakt, byłam po nim trochę zniechęcona i rozczarowana. Potem cała noc była nieprzespana, co świadczy, ale to pokazuje tylko, że trochę emocji mnie to wszystko kosztowało.
Z Londynu Tomasz Skrzypczyński
ZOBACZ WIDEO Piotr Lisek: Anna Lewandowska to super fachowiec, ale ja byłem trochę leniwy (WIDEO)