Etienne Gailly, belgijski spadochroniarz i biegacz długodystansowy, przeżył w swoim życiu nazistowskie bombardowania w czasie II wojny światowej i maraton olimpijski w Londynie (w 1948 r.), po ukończeniu którego został przewieziony do szpitala z powodu wycieńczenia organizmu.
Nie poddał się nawet wtedy, kiedy w wojnie koreańskiej (w latach 1950-53) wszedł na minę i został poważnie ranny. 21 października 1971 r. nie miał jednak żadnych szans na przeżycie. Gailly odwiedził wtedy swoich dziadków, mieszkających w miejscowości Nivelles (w belgijskiej prowincji Brabancja Walońska).
Śmierć dopadła go na drodze
W drodze powrotnej do Genval, gdzie mieszkał razem ze swoją żoną i dwoma synami, były maratończyk - idąc poboczem jezdni - został potrącony przez samochód. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł kilka godzin później w szpitalu (niektóre źródła podają, że do śmierci doszło 3 listopada). Zostawił małżonkę (kobieta zmarła trzy tygodnie później, prawdopodobnie z żalu po stracie ukochanego męża) i osierocił 15-letniego Pierre’a i o dwa lata młodszego od niego Philippe’a.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie wykluczam wypożyczenia z Napoli
- Zapamiętałem ojca jako surowego i niezwykle silnego człowieka z poczuciem humoru. Miał pewne ograniczenia ruchowe ze względu na przejścia wojenne, ale i tak, kiedy biegaliśmy dwa, trzy razy w tygodniu, to ja i brat nigdy nie mieliśmy z nim szans na zwycięstwo. Nie sposób było za nim nadążyć. W swoim życiu wykonał setki skoków spadochronowych, a... zginął na drodze. Do momentu wypadku pozytywne myślenie, którym zarażał wszystkich, pomogło mu kilka razy wymknąć się z objęć śmierci - przyznał po latach w rozmowie z mediami Philippe Gailly.
Dramat maratończyka
Był 7 sierpnia 1948 r. 41 biegaczy z 21 krajów przygotowywało się na stadionie Wembley do rywalizacji na trasie maratonu podczas pierwszych powojennych igrzysk olimpijskich.
7 de agosto de 1948.
— SoyCobarde.com (@SoyCobarde2) 7 sierpnia 2017
El belga Étienne Gailly, bronce en el maratón de los JJOO de Londres.
¿Cómo? Así: https://t.co/dmn020uD4M pic.twitter.com/m0WJvlpBf8
Na starcie pojawił się zawodnik z Belgii, niespełna 26-letni Etienne Gailly. Był to dla nie debiut w tak wymagającej imprezie. Wcześniej najdłuższy dystans, jaki pokonał w jednym biegu, to tylko 30 km. Gailly, który w 1943 r. musiał uciekać z kraju przed niemieckim okupantem, poruszony ogromem zniszczeń, jakich dokonała wojna, zapowiedział zdobycie złotego medalu olimpijskiego dla Belgii.
Od początku biegu maratońskiego w Londynie debiutant spisywał się znakomicie. Po przebiegnięciu ok. 30 km przewodził stawce. Na ostatnich kilometrach dopadł go wprawdzie kryzys, ale to on wbiegł na stadion na pozycji lidera. - Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Byłem zszokowany tym, że prowadzę - mówił potem dziennikarzom.
Do pokonania miał już tylko czterysta metrów. Niestety, nie dał rady. Opadł całkowicie z sił. Nie był w stanie utrzymać prostej linii biegu i przewrócił się kilka metrów przed linią mety. Potem zdołał się podnieść i wszedł na metę na trzeciej pozycji, zdobywając brązowy medal. Mistrzem olimpijskim został Argentyńczyk Delfo Cabrera (czas 2:34:51,6). - Ależ to był dramat! W biegu maratońskim przez długi czas prowadził Belg Etienne Gailly. Na ostatnich metrach zaczął jednak słabnąć i ostatecznie - słaniając się na nogach - przekroczył linie mety jako trzeci - relacjonowali przebieg dramatycznego biegu komentatorzy telewizyjni.
Gailly nie mógł stanąć na podium podczas ceremonii wręczenia medali, ponieważ w tym czasie przebywał w szpitalu. Wyszedł z tego bez szwanku. Zaledwie tydzień po występie olimpijskim wziął udział w zawodach biegowych na dystansie 3 km. Rok później został mistrzem Belgii na 20 i 30 km. - Gailly będzie głównym faworytem do złotego medalu w maratonie na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach (w 1952 r.) - pisały gazety.
Zapłacił wysoką cenę za patriotyzm
W 1951 r. Gailly, który był spadochroniarzem, zgłosił się na ochotnika do armii i wyjechał na wojnę na Półwysep Koreański. W latach 1950-53 komunistyczna KRLD (wspierana przez ChRL) walczyła z połączonymi siłami Republiki Korei i ONZ. Sportowiec zawarł z wojskiem kontrakt na dwanaście miesięcy. Jego zarobek wynosił 3 tys. franków belgijskich plus dodatki. Nie chodziło jednak o pieniądze. - Ojciec zgłosił się na wojnę w Korei z pobudek patriotycznych. Uważał bowiem, że jest to winny Belgii. Zapłacił za to jednak wysoką cenę - zdradził mediom Philippe Gailly.
W trakcie jednej z bitew - 13 października 1951 r. - medalista olimpijski z Londynu wszedł na minę, która prawie rozerwała jego lewą nogę. Na szczęście, operacja przeprowadzona w Tokio uratowała kończynę. O kontynuowaniu kariery sportowej nie mogło być jednak mowy. Po powrocie do Europy, Gailly rozpoczął pracę jako przedstawiciel jednego z browarów i założył rodzinę. W końcu, po latach bolesnych doświadczeń, mógł cieszyć się życiem. Sielanka nie trwała zbyt długo. W wieku 49 lat zginął na drodze z Nivelles do Genval.