11 lat temu Justin Gatlin wpadł na stosowaniu dopingu. Za podwyższony poziom testosteronu groziła mu nawet dożywotnia dyskwalifikacja. Amerykańska Agencja Antydopingowa nałożyła na niego 8-letnią dyskwalifikację, zmniejszoną później o połowę, ponieważ sprinter współpracował z Agencją.
Po powrocie do rywalizacji zdobył m.in. srebrny medal na igrzyskach w Rio de Janeiro i złoty na mistrzostwach świata w Londynie.
Jak ujawnił brytyjski "The Telegraph", Gatlin i ludzie z jego otoczenia nie odcięli się od dopingu. Reporterzy gazety udali się na obóz treningowy Gatlina na Florydzie, gdzie spotkali się z jego trenerem Dennisem Mitchellem. Dziennikarze podając się za osoby z branży filmowej, udawali, że potrzebują pomocy przy egzaminach sprawnościowych do jednego z filmów. Mitchell zagwarantował, że może sprowadzić testosteron i hormon wzrostu.
Substancje miały zostać dostarczone przez lekarza w Austrii. Trener Gatlin za "usługę" zażądał 250 tysięcy funtów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wsparcie Lorda Vadera nie pomogło