To był dla naszego tyczkarza drugi start w sezonie, pierwszy z długiego rozbiegu. Lisek kilka dni wcześniej z dziesięciu kroków skoczył w Merzig 5,51 metra. Lepsi od niego byli Menno Vloon (5,61) oraz oraz Raphael Holzdeppe (5,51). Teraz Polak zwyciężył, ale i rywali miał z niższej półki. Najgroźniejszy - wracający do formy po kontuzji rodak Robert Sobera - nie zaliczył żadnej próby.
Nasz tyczkarz osiągnięciem z Poczdamu przystąpił do korespondencyjnego wyścigu na najlepsze wyniki. W tym roku wyżej skakali Lavillenie (5,86) i Duplantis (5,83). Ten drugi pobił nawet halowy rekord świata juniorów, ale tylko nieoficjalnie, bo podczas zawodów w Reno organizatorzy użyli niewymiarowej poprzeczki.
Lisek o kolejny dobry rezultat powalczy 26 stycznia w Berlinie. Później czekają go zawody z cyklu IAAF Indoor World Tour (Karlsruhe, Dusseldorf, Madryt, Toruń), Szczeciński Mityng Skoku o Tyczce oraz halowe mistrzostwa kraju.
- Nie zapowiem: "pobiję rekord Polski". Przygotowuję się po prostu tak, aby dobrze startować - mówił nam kilkanaście dni temu. - Nie mam w tym sezonie takiej napinki, jak rok temu. Trenuję na 110 procent, ale z czystą głową. Jest więcej luzu i z tego też mogą być fajne wyniki.
Pierwszy cel to halowe mistrzostwa świata. Te na początku marca odbędą się w Birmingham.
Autor na Twitterze:
ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek: Nie tak powinien wyglądać idealny sezon. Mam nadzieję, że wszystko przede mną