W środę Trybunał Arbitrażowy ds. sportu w Lozannie odrzucił apelację Caster Semenyi ws. decyzji Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF) o przymusowym leczeniu kobiet z podwyższonym poziomem testosteronu.
Oznacza to, że reprezentantka RPA, aby być dopuszczona do startów, będzie musiała przyjmować środki obniżające poziom testosteronu w jej organizmie. Podobnie jak inne zawodniczki mające hiperandrogenizm i startujące na dystansach od 400 metrów do 1 mili.
- To właściwa decyzja - komentuje decyzję CAS były mistrz olimpijski i mistrz świata w rzucie młotem, Szymon Ziółkowski. Jego zdaniem dotychczasowa rywalizacja z Semenyą na bieżni nie była równa.
ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Ewa Swoboda nie była świadoma swojego wielkiego sukcesu. "Myślałam, że jestem 2. albo 3."
Caster Semenya skomentowała decyzję CAS. Czytaj więcej--->>>
- Dodajmy, że to nie tylko sprawa Semenyi, ale także kilku innych zawodniczek z dystansu 800 metrów. One powinny rywalizować z mężczyznami, do tej pory to nie była równa walka, a sport musi polegać na równych zasadach - przekonuje poseł.
Według Ziółkowskiego reprezentantka RPA nie ma wyjścia i musi zastosować się do nowych przepisów. - Jeśli chce dalej brać udział w zawodowym sporcie musi to zrobić. Pytanie brzmi, czy ona musi jeszcze w sporcie coś robić - zastanawia się.
- W swoim kraju jest i będzie bohaterką narodową, nawet po tej decyzji CAS. Podobnie było z moimi "kolegami" z Białorusi. Wykrycie u nich dopingu i zdyskwalifikowanie było tam tłumaczone jako zemsta imperialistycznego zachodu. Podobnie będzie i teraz, szybko zostanie tej decyzji dorobiona ideologia - przekonuje.
Niepełnosprawni niczym herosi. Czytaj więcej--->>>
- Nie mam wątpliwości, że dobrze się stało. Przecież dotychczasowy regulamin pozwalał właściwie na szprycowanie się testosteronem. Teraz rywalizacja będzie zdrowsza - podsumowuje były młociarz.
Decyzja CAS jest przełomowa w historii lekkoatletyki. Nowe przepisy IAAF wejdą w życia już 8 maja tego roku.