Nowe przepisy Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej miały zostać wprowadzone już w listopadzie 2018 roku, ale ze względu na odwołanie południowoafrykańskiego związku do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie ich wejście w życie opóźniło się o ponad pół roku.
"Caster jest bezsprzecznie kobietą. Kobietą, która będzie walczyć przed CAS o swoje prawo do rywalizacji na arenie międzynarodowej bez niepotrzebnej interwencji medycznej" - pisali w lutym prawnicy lekkoatletki w oświadczeniu dla mediów. "Ten proces dotyczy kobiet takich jak Semenya, które urodziły się kobietami, są wychowywane jak kobiety i przez całe życie były nazywane kobietami. Należy im zezwolić na rywalizację z innymi kobietami, bez dyskryminowania ich" - przekonywali.
Prawnicy złotej medalistki olimpijskiej z Rio de Janeiro w biegu na 800 metrów przekonywali również, że ich klientka nie jest zagrożeniem dla kobiecego sportu, a bohaterką, inispiracją dla młodych dziewczyn, symbolem siły, nadziei i odwagi.
Za biegaczką lobbował także rząd RPA, który również w lutym wystartował z kampanią #NaturallySuperior ("naturalnie wybitna"), która miała zwiększyć międzynarodowe wsparcie dla Semenyi. Minister sportu Tokolize Xasa nazwał zasady zmuszające 28-letnią zawodniczkę do poddania się kuracji hormonalnej "rażącym naruszeniem praw człowieka".
ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Ewa Swoboda nie była świadoma swojego wielkiego sukcesu. "Myślałam, że jestem 2. albo 3."
- Stawka jest o wiele większa niż samo prawo do dalszego uczestnictwa w sporcie. Chodzi o ciała kobiet, ich dobre samopoczucie, ich zdolność do zarabiania pieniędzy na życie, ich tożsamość, prywatność, poczucie bezpieczeństwa oraz przynależność do świata - mówił Xasa.
Wyrok trybunału opóźniał się, najpierw miał zostać ogłoszony do 26 marca, potem do końca kwietnia. Wreszcie 1 maja CAS poinformował, że apelacja złożona w imieniu Semenyi została odrzucona i nowe przepisy IAAF wchodzą w życie. To oznacza, że u biegaczek startujących na dystansach od 400 metrów do 1 mili poziom testosteronu w organizmie nie będzie mógł przekroczyć 5 nanomoli na litr. Jeśli będzie wyższy, zawodniczka będzie zobowiązana przyjmować leki, które ten poziom obniżą.
- Klasyfikujemy płeć, bo jeśli tego nie zrobimy, żadna kobieta nigdy nie wygra tytułu, nie zdobędzie medalu i nie pobije rekordu w naszym sporcie - tak ponowne wprowadzenie bardziej restrykcyjnych zasad dla hiperandrogenicznych zawodniczek argumentował szef IAAF, lord Sebastian Coe. Wcześniejsze surowsze regulacje w tej sprawie zostały zawieszone przez CAS w 2015 roku.
Czytaj także:
"Rażące naruszenie praw człowieka". Rząd RPA broni Caster Semenyi
Francine Niyonsaba atakuje IAAF. "To dyskryminacja"
Teraz o wiele mniej prawdopodobna będzie sytuacja, gdy na podium igrzysk olimpijskich stają trzy zawodniczki biegaczki z podwyższonym poziomem testosteronu, tak jak miało to miejsce w biegu na 800 metrów w Rio de Janeiro. Wygrała wówczas Semenya, druga była Francine Niyonsaba z Burundi, a trzecia Kenijka Margaret Wambui. Wysoki, bliski męskiemu poziom testosteronu u tych lekkoatletek sprawiał, że były one po prostu silniejsze i szybsze od innych.
Sytuacja powtórzyła się rok później na mistrzostwach świata w Londynie, gdy wygrała Semenya, a druga Niyonsaba. Wambui tym razem była czwarta, z podium zepchnęła ją Amerykanka Ajee Wilson.
Caster Semenya to mistrzyni olimpijska w biegu na 800 metrów z 2016 roku z Rio de Janeiro praz srebrna medalistka na tym samym dystansie z IO w Londynie cztery lata wcześniej. Mistrzostwo świata na dwa okrążenia zdobyła trzykrotnie (2009 Berlin, 2011 Daegu, 2017 Londyn). Jej rekord życiowy na tym dystansie, 1:54,24 (30 czerwca 2018 roku, Paryż), to czwarty wynik w historii światowej lekkoatletyki. Szybciej biegały tylko Czeszka Jarmila Kratochvilova, Rosjanka Nadieżda Olizarenko i Kenijka Pamela Jelimo.