Kamil Kołsut z Dohy
To był dla Katarczyków wielki wieczór. Pod stadionem rzędem zaparkowały luksusowe samochody, zdjęto większość płacht zasłaniających trybuny, obiekt - w granicach wyznaczonych przez organizatorów - pękał w szwach. Konkurs skoku wzwyż wyciągnął z domów ponad trzydzieści tysięcy ludzi.
Król znowu na tronie
Wszystko dzięki temu, że na starcie stanął on: bohater, pionier, król. Barshim wygrał walkę z kontuzją i przystąpił do kolejnej, o jedyne na tych mistrzostwach złoto dla Kataru. Sukces 28-latka wcale nie był pewny. Doświadczony zawodnik długo walczył z problemami zdrowotnymi, pod znakiem zapytania stał nie tyle jego udział w konkursie, co cała kariera.
Dał radę. Po świetnym konkursie obronił tytuł. Każdy udany skok Barshima wywoływał na stadionie taką euforię, jak gol gospodarzy w finale piłkarskich mistrzostw świata.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Wojciech Nowicki zdradza, jak dowiedział się o medalu
Szczęście w nieszczęściu
Kibice przeżyli genialne emocje i zaczęli opuszczać stadion. Usłyszeli jeszcze od spikera, że o 22:30 odbędzie się dekoracja skoczków wzwyż, ale mało kto komunikatem się przejął. To nie była pierwsza taka informacja. Spiker godzinę dekoracji komunikował widzom już wcześniej, pojawiała się także na tablicach z planem dnia.
Kiedy Barshim, Michaił Akimienko i Ilja Iwaniuk wyszli na podwyższenie, trybuny były prawie puste. Pokręcili się chwilę, usiedli, poczekali. Wreszcie organizatorzy ich wyprosili, a na telebimie pojawił się komunikat: "Dekoracja przełożona".
- Na stadionie dwa razy wysiadł dźwięk - wyjaśnia nam DJ zawodów Maciej Turowski. - Najpierw w momencie, kiedy robiliśmy ciszę przed startem finału biegu na 400 metrów, a później przed samą dekoracją. Ta nie wystartowała, bo formalnie jej początkiem jest muzyka. Zawodnicy tylko stali i czekali. Problem nie leżał po stronie produkcji, tylko na samym stadionie.
Dekoracja odbędzie się w sobotę o 19:45 czasu katarskiego.