Finał rozegrany w Berlinie stał na wyższym poziomie niż ten rozegrany przed rokiem na igrzyskach w Pekinie, gdy Tomasz Majewski sięgnął po złoto. Wówczas Polak triumfował z wynikiem 21,51; teraz aby zwyciężyć trzeba było przekroczyć 22 metry. Nasz reprezentant rozpoczął nieźle, w pierwszej kolejce uzyskał 21,36 i plasował się po niej na drugim miejscu, tracąc jednak do prowadzącego Christiana Cantwella osiemnaście centymetrów. Ten ostatni, jeden z trójki Amerykanów startujących w finale, zgodnie z przypuszczeniami okazał się najgroźniejszym rywalem Polaka. Nasz zawodnik po solidnym początku wypadł słabiej w dwóch kolejnych próbach i na jego twarzy widać było coraz większe emocje. Na domiar złego, ku wielkiej radości niemieckich kibiców na berlińskim stadionie, Majewskiego o jeden centymetr w trzeciej serii wyprzedził jeszcze Ralf Bartels, który wyrównał swój rekord życiowy.
Polak nie miał jednak zamiaru odpuszczać i w czwartej serii udowodnił, że nieprzypadkowo uznawany jest na głównego faworyta do złota - pchnął swą kulę na odległość 21,68 i tym samym wyprzedził prowadzącego wciąż po swym pierwszym rzucie Cantwella. Amerykanin w kolejnej próbie nie sprostał Majewskiemu i ten prowadził wchodząc do koła w piątej serii. I właśnie ta kolejka okazała się decydująca dla losów złotego medalu dostarczając zarazem niezwykłej dramaturgii. Idący za ciosem Polak wspiął się na wyżyny swych możliwości - 21,91 m, wynik zaledwie o cztery centymetry gorszy od własnego rekordu kraju.
W tym momencie Christian Cantwell do naszego reprezentanta tracił już trzydzieści siedem centymetrów, jednak mimo to zachował zimną krew do samego końca. Amerykanin wykonywał swoją próbę od razu po Polaku i uzyskał aż 22,03 m, dzięki czemu momentalnie odzyskał prowadzenie. W tej sytuacji Majewski by zdobyć złoto musiał uzyskać po raz pierwszy w karierze wynik powyżej dwudziestu dwóch metrów, jednak okazało się to tym razem ponad jego możliwości. Wchodząc do koła nasz kulomiot miał zapewnione minimum srebro i w ostatniej próbie, jakby nieco zrezygnowany po świetnym rezultacie Cantwella, z trudem przekroczył dwadzieścia jeden metrów, co oznaczało triumf Amerykanina i drugie miejsce naszego reprezentanta.
Ten mimo osiągnięcia drugiego najlepszego wyniku w karierze zarówno jeśli chodzi o odległość, jak i wagę medalu (nigdy wcześniej nie zdobył medalu mistrzostw świata), wyraźnie nie był w pełni usatysfakcjonowany - sportowa złość mistrza nie pozwalała mu najwyraźniej cieszyć się w pełni z osiągniętego wyniku. Z radością swój wynik prócz Cantwella przyjął za to wspomniany Ralf Bartels, który zdobywając brąz powtórzył swój wynik sprzed dwóch lat z Osaki, gdy również zajął trzecią pozycję.
Majewski po zawodach dla PAP: - Przyjechałem tu po złoty medal. Przegrałem, więc nie mam się z czego cieszyć. Nie będzie ery Tomasza Majewskiego. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że żaden kulomiot bezpośrednio po sięgnięciu po złoto igrzysk olimpijskich nie został mistrzem świata.
Wyniki pchnięcia kulą mężczyzn:
M | Zawodnik | Kraj | Odległość | |
---|---|---|---|---|
1 | Christian Cantwell | USA | 22,03 | |
2 | Tomasz Majewski | Polska | 21,91 | |
3 | Ralf Bartels | Niemcy | 21,37 | |
4 | Reese Hoffa | USA | 21,28 | |
5 | Adam Nelson | USA | 21,11 | |
6 | Paweł Łyżin | Białoruś | 20,97 |
Osiągnięcia sportowe Tomasza Majewskiego:
IO: 2004 - 18. miejsce
2008 - złoty medal
MŚ: 2005 - 9. miejsce
2007 - 5. miejsce
2009 - srebrny medal
HMŚ: 2004 - 4. miejsce
2006 - 7. miejsce
2008 - brązowy medal
ME: 2006 - 8. miejsce
HME: 2005 - 10. miejsce
2009 - złoty medal
DME: 2009 - 1. miejsce
PE: 2003 - 4. miejsce
2004 - 4. miejsce
2005 - 4. miejsce
2006 - 6. miejsce
2007 - 3. miejsce
2008 - 2. miejsce
Finał światowy IAAF: 2008 - 1. miejsce
Uniwersjada: 2003 - 5. miejsce
2005 - złoty medal
Mistrz Polski: 7 razy (2002-2005, 2007-2009)