Już przed rozpoczęciem finału wszystko wskazywało na realne szanse naszych zawodniczek w walce o medale. Do Berlina nie przyjechały bowiem Jennifer Stuczynski, Katerina Badurowa i Swietłana Fieofanowa, a na rozgrzewce dosłownie na godzinę przed początkiem decydującej rozgrywki kontuzji doznała ponadto Julia Gołubczikowa. W tej sytuacji Monika Pyrek i Anna Rogowska miały w założeniu walczyć z Fabianą Murer i Silke Spiegelburg o srebro, gdyż złoto zdawało się być zarezerwowane dla Jeleny Isinbajewej. Piękno sportu polega jednak m.in. na tym, że jest nieprzewidywalny, czego najlepszym dowodem okazała się być rywalizacja w Berlinie.
Obydwie nasze zawodniczki rozpoczęły od 4,40 m i bez najmniejszych problemów pokonały zarówno tę wysokość, jak i następne, dzięki czemu w komfortowej sytuacji podeszły do decydującej rozgrywki mając za rywalki już tylko Murer, niespodziewanie dobrze radzącą sobie Amerykankę Chelsea Johnson i wspomnianą Isinbajewą, która wciąż czekała na swój pierwszy skok.
Rosyjska faworytka, pewna swych możliwości, z reguły rozpoczyna każdy konkurs od poprzeczki zawieszonej wysoko, najczęściej na 4,60 m, jednak na mistrzostwach świata postanowiła odczekać jeszcze dłużej i zacząć od 4,75 m. Po pierwszej nieudanej próbie Isinbajewa zagrała va banque, gdyż postanowiła przenieść poprzeczkę na 4,80 m, gdzie zaliczyła dwie kolejne zrzutki i sensacyjnie została wyeliminowana z konkursu. Tuż po ostatniej próbie przebrała się szybko w dres, założyła czapkę mającą przykryć łzy płynące z oczu i szybko opuściła stadion. Ostatni raz najlepsza tyczkarka wszech czasów nie była w stanie pokonać żadnej wysokości na igrzyskach w Sydney w 2000 roku, gdzie startowała jednak nie jako murowana faworytka, a jako 18-letnia debiutantka. W kolejnych latach kolekcjonowała medale na wszystkich największych imprezach światowych, od 2004 roku już wyłącznie złote.
Nieszczęście carycy tyczki oznaczać mogło tylko jedno - złoty medal trafia do rąk Anny Rogowskiej, która pomiędzy nieudanymi próbami Rosjanki pokonała kluczowe dla losów konkursu 4,75 m i, jak się okazało, była jedyną w całej stawce której udała się ta sztuka. 28-letnia Polka po kilku nieudanych sezonach wróciła więc do ścisłej czołówki, w której od 2004 roku miała gościć na stałe. Właśnie wówczas na igrzyskach w Atenach zdobyła medal i wróżono jej wielką karierę z wynikami nawet na poziomie pięciu metrów. Liczne kontuzje sprawiły jednak, że od 2006 roku wyniki Rogowskiej to seria niepowodzeń - na kolejnych igrzyskach w Pekinie była ledwie dziesiąta. W Berlinie niewiele brakowało, a pech dopadłby ją ponownie z uwagi na kolejną kontuzję, która jednak na szczęście okazała się niegroźna i nasza zawodniczka w pełni sił stanęła do walki zakończonej triumfem. Co ciekawe, Jelenę Isinbajewą Rogowska pokonała drugi raz z rzędu - ostatnio sztuka ta udała się jej na mityngu Super Grand Prix IAAF w Londynie, choć wówczas rywalka zdołała przeskoczyć 4,68 m.
Walka o pozostałe medale w Berlinie rozegrała się na wysokości 4,65 m, która okazała się w zasięgu Pyrek, Johnson i Spiegelburg. Spośród tej trójki najwięcej zrzutek miała Niemka i znalazła się poza podium, natomiast druga z naszych reprezentantek wraz z Amerykanką została sklasyfikowana ex aequo na drugiej pozycji. Szczególnym zaskoczeniem jest rezultat 26-letniej Johson, która na mistrzostwach świata oddała najlepszy skok w całym sezonie nie mając wcześniej na swym koncie żadnych osiągnięć na międzynarodowej arenie i będąc w cieniu sławniejszych rodaczek.
Wyniki skoku o tyczce kobiet:
M | Zawodniczka | Kraj | Wysokość | |
---|---|---|---|---|
1 | Anna Rogowska | Polska | 4,75 | |
2 | Monika Pyrek | Polska | 4,65 | |
2 | Chelsea Johnson | USA | 4,65 | |
4 | Silke Spiegelburg | Węgry | 4,65 | |
5 | Fabiana Murer | Brazylia | 4,55 | |
6 | Kate Dennison | Wielka Brytania | 4,55 | |
7 | Tatiana Połnowa | Rosja | 4,40 | |
7 | Anna Batke | Niemcy | 4,40 |