Anita Włodarczyk już w pierwszym rzucie przekroczyła minimum po ponad dwa metry i pewnie awansowała do turnieju głównego rzutu młotem na lekkoatletycznych Mistrzostwach Świata. Co ciekawe, oprócz Polki tylko reprezentantka gospodarzy Betta Heidler przekroczyła minimum finałowe (75,27). Pozostałe zawodniczki nie przekroczyły wymaganych 72 metrów. To pokazuje, że walka o złoty medal może rozegrać się pomiędzy Polka a Niemką. Powstaje jedynie pytanie, czy pobity zostanie po raz kolejny na tych mistrzostwach rekord Polski. Włodarczyk najdalej rzuciła 8 sierpnia podczas mityngu w Cottbus (77,20 m) i właśnie ten wynik stanowi rekord Polski. Rekord Niemiec Heidler jest o 65 centymetrów gorszy. - Podobno oczekuje się ode mnie nie tylko złotego medalu, lecz nawet pobicia rekordu świata. Niczego nie gwarantuję, ale też nie wykluczam - powiedziała dla Przeglądu Sportowego Włodarczyk. Niemka uskrzydlona medalami kolegów i koleżanek z reprezentacji, chce powalczyć o złoto, jednak przyznaje, że na rekord świata ją nie stać. Najlepszy wynik na świecie wynosi 77,80 m został ustanowiony dwa lata temu i należy do Rosjanki Tatiany Łysenko, która w eliminacjach rzuciła zaledwie 71,73 m.
Kolejny rekord i medal w rzucie młotem?
Anita Włodarczyk bez problemu awansowała do konkursu finałowego turnieju rzutu młotem lekkoatletycznych Mistrzostw Świata. Polce wystarczył do tego jeden rzut.