Radostin Stojczew zdobywał w swojej trenerskiej karierze wiele trofeów z kadrą Bułgarii. Jednak jak sam mówi, z drużyną narodową został związany na prośbę związku. Nie była to jego inicjatywa. - W mojej pierwszej rozmowie z federacją zaznaczyłem, że moim zdaniem Silvano Prandi powinien pozostać na stanowisku selekcjonera, mimo porażki w turnieju Pucharu Świata w 2010. Cóż, punkt widzenia działaczy był inny. Zgodziłem się poprowadzić kadrę, pomóc jej, jak tylko potrafiłem, ponieważ tego potrzebowała i oczekiwała - wyjaśnia.
Oczywiście Stojczew pozostanie na stanowisku trenera Trentino Volley, dalej będzie wdrażał w zespół swoją wizję siatkówki. Jednak jego największym marzeniem jest zdobycie złotego medalu igrzysk olimpijskich. Nadchodząca impreza w Londynie jest więc ostatnią szansą na zrealizowanie swoich pragnień. - Nie jestem w tym sam - wszyscy szkoleniowcy kadry będą do tego dążyć. To wiąże się z dumą, z ogromnym zaszczytem. Jeśli teraz nie osiągniemy tego celu, prawdopodobnie dla mnie olimpijskie podium z narodową reprezentacją pozostanie na zawsze w sferze marzeń - kończy bułgarski szkoleniowiec.