8. dzień igrzysk - podsumowanie startów Polaków

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piątek okazał się niezwykle szczęśliwym dniem dla polskich sportowców startujących na igrzyskach w Londynie. Kibice w końcu otrzymali to, na co czekali - trzy medale, w tym dwa złote.

W tym artykule dowiesz się o:

Na upragnione krążki z najcenniejszego kruszcu przyszło poczekać aż do piątku, który okazał się wyjątkowo szczęśliwym dniem dla Polski. Jako pierwszy po mistrzostwo olimpijskie sięgnął wieczorem Adrian Zieliński, startujący w kategorii do 85 kilogramów. Nasz as od podnoszenia ciężarów zajmował trzecie miejsce po rwaniu, a następnie po dramatycznym, a jednocześnie pasjonującym podrzucie awansował na pierwszą pozycję. Identyczny wynik w dwuboju uzyskał także Rosjanin Apti Auchadow, jednak był minimalnie cięższy niż Polak, więc to Zieliński mógł fetować zwycięstwo.

Kilkadziesiąt minut później w ślady sztangisty poszedł także Tomasz Majewski. Polski kulomiot już cztery lata temu zdobył mistrzostwo olimpijskie w Pekinie, a teraz obronił tytuł w Londynie. Po raz ostatni taka sztuka udała się któremuś z kulomiotów aż 56 lat temu, a jeszcze wcześniej... 104 lata temu. Co więcej, nigdy złota nie obronił żaden z Europejczyków - poprzednio czynili to Amerykanie. Majewski w Londynie wygrał po pasjonującym konkursie, w którym były bardzo niewielkie różnice - Polak długo prowadził mając wynik lepszy o zaledwie centymetr od Davida Storla z Niemiec, by ostatecznie pokonać go o trzy centymetry.

W sportach wodnych reprezentuje nas w Londynie liczne grono zawodników. Wczesnym piątkowym popołudniem uradowały nas Magdalena Fularczyk i Julia Michalska, które w dwójce zdobyły brąz i na podium nie kryły łez radości po sukcesie. W finale Polki nie były wprawdzie w stanie wygrać z Wielką Brytanią i Australią, jednak dość szybko zostawiły za swymi plecami pozostałe osady. Skoro o wioślarstwie mowa: przed medalową dwójką w finale wystąpiła nasza czwórka podwójna. Dominatorzy, broniący tytułu na pożegnanie (więcej w tym składzie pływać już nie będą - Adam Korol kończy karierę), tym razem zajęli szóste miejsce. Czwarte miejsce w finale B, a dziesiąte w ogólnej klasyfikacji, przypadło Wojciechowi Gutorskiemu i Jarosławowi Godkowi, startującym w kategorii dwójek. Michał Słoma, nasz skiffista, był natomiast piąty w finale C.

Piątek przyniósł całą serię startów polskich żeglarzy, którzy jednak rywalizowali ze zmiennym szczęściem. Największe oczekiwania mieliśmy wobec Mateusza Kusznierewicza i Dominika Życkiego, walczących o medale. Niestety, dziewiąty wyścig był w ich wykonaniu zupełnie nieudany - zajęli dopiero trzynaste miejsce. W wyścigu dziesiątym wszystko wróciło do normy i Polacy byli już na drugiej pozycji, jednak wcześniej poniesiona strata sprawiła, że w klasyfikacji łącznej spadli na piąte miejsce i mogą awansować już najwyżej o jedną lokatę. To oznacza, że medal jest już poza ich zasięgiem. Ze zmiennym szczęściem radził sobie też Kacper Ziemiński, który raz był dwudziesty dziewiąty, raz jedenasty, a po ośmiu wyścigach jest szesnasty.

Dwa następne wyścigi w klasie Laser Radial ma za sobą Anna Weinzieher. W pierwszym starcie wkrótce po rozpoczęciu konkurencji Polka plasowała się na trzydziestym drugim miejscu i dopiero na dystansie systematycznie przesuwała się do przodu, dzięki czemu skończyła dziesięć lokat wyżej. W drugim wyścigu Weinzieher była dwudziesta czwarta, a łącznie jest dwudziesta druga. Awans udał się Piotrowi Kuli w klasie Finn - w piątek zajmował czternaste i szesnaste miejsce i również szesnasty jest po dziesięciu wyścigach. Aż trzy razy płynęli Paweł Kołodziński i Łukasz Przybytek - Polacy w klasie 49er zajmowali kolejno piąte, trzynaste oraz jedenaste miejsce i w klasyfikacji generalnej również są na trzynastej pozycji. W przeciwieństwie do wyżej wymienionych żeglarzy dopiero w piątek pierwsze dwa wyścigi zaliczyły Jolanta Ogar i Agnieszka Skrzypulec, które zajęły trzynaste i czternaste miejsce - ta druga lokata przypada im także w klasyfikacji łącznej.

W pływaniu nasze nadzieje pokładane były w osobie Konrada Czerniaka, płynącego w finale na 100 metrów stylem motylkowym. Gdy w połowie dystansu Polak był trzeci i wyprzedzał samego Michaela Phelpsa, wydawało się, że będzie pięknie. Niestety, Czerniak nie utrzymał swojej pozycji i spadł na ósme miejsce. Pływackich rozczarowań nie brakło jednak i wcześniej - męska sztafeta 4x100 metrów stylem zmiennym była w swoim wyścigu eliminacyjnym ostatnia. Na 50 metrów stylem dowolnym płynęła natomiast Anna Dowgiert. W swoim wyścigu eliminacyjnym Polka była piąta i nie awansowała do półfinałów zajmując ostatecznie trzydzieste miejsce. Fanom pływania powodów do radości dostarczył za to Mateusz Sawrymowicz, który w swojej serii był trzeci i z ósmym czasem łącznie wszedł do finału na 1500 metrów stylem dowolnym.

Wspominaliśmy już o lekkoatletyce za sprawą Tomasza Majewskiego. Prócz naszego kulomiota startowali jednak i inni przedstawiciele królowej sportu. Huśtawkę nastrojów przeżyliśmy za sprawą naszych specjalistów od rzutu młotem. Szymon Ziółkowski z szóstym wynikiem wszedł do finału, za to odpadł Paweł Fajdek, uznawany za kandydata do miana czarnego konia w polskiej reprezentacji, który spalił wszystkie trzy próby. Niespodzianki nie dał rady sprawić Łukasz Parszczyński, dziewiąty w biegu eliminacyjnym na 3000 metrów z przeszkodami, wyraźnie słabszy od rywali. Olimpijski start nie udał się też Żanecie Glanc w rzucie dyskiem - nasza reprezentantka była ostatnia w swojej grupie eliminacyjnej i nie weszła do finału. Cztery konkurencje ma już za sobą siedmioboistka wracająca po kontuzji Karolina Tymińska - po biegu na 110 metrów przez płotki była szósta, jednak później nieudane były w jej wykonaniu skok wzwyż i pchnięcie kulą. Dobry bieg na 200 metrów (wygrana w swojej serii) sprawił, że Tymińska awansowała po półmetku na dwudzieste pierwsze miejsce. Zakończenie siedmioboju w sobotę.

Po raz kolejny na tych igrzyskach powodów do radości dostarczyli Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek. Nasi siatkarze plażowi tym razem ograli Szwajcarów Sachę Heyera i Sebę Chevalliera 2:0. Sukces oznacza, że Polacy awansowali już do ćwierćfinału. O wejście do półfinału Prudel i Fijałek powalczą w poniedziałek. W cieniu Adriana Zielińskiego znalazła się sztangistka Ewa Mizdal - w kategorii do 75 kilogramów wypadła dobrze i zajęła siódme miejsce w finale. Dżudoka Janusz Wojnarowicz w kategorii powyżej 100 kilogramów wygrał pierwszy pojedynek, jednak w kolejnym na skutek otrzymania trzech kar shido przegrał w 1/16 finału z Francuzem Teddym Rinerem. W tej samej dyscyplinie w kategorii powyżej 78 kilogramów startowała Urszula Sadkowska. Polce nie sprzyjało losowanie - w 1/16 zmierzyć się musiała z Chinką Tong Wen, która wygrała przez ippon w niespełna dwie minuty. Na trudnego przeciwnika trafił także Rafał Dobrowolski. Nasz łucznik zmierzył się z Koreańczykiem Jin Hyek Ohem, najlepszym zawodnikiem na świecie. Azjata wygrał 6:0 (28:27, 28:23, 27:25).

W kobiecym turnieju drużynowym tenisa stołowego Polki także trafiły na bardzo mocne rywalki z Singapuru. Porażka 1-3 nie jest wielką ujmą na ich honorze. Co więcej, Li Qian pokonała Tianwei Feng, brązową medalistkę turnieju singlowego, jednak awans do kolejnej rundy okazał się ponad możliwości naszego zespołu. W konkursie ujeżdżania wystąpiły w piątek dwie polskie dżokejki - dosiadająca konia Martini Beata Stremler była trzydziesta szósta, a jadąca na Ekwadorze Katarzyna Milczarek trzydziesta ósma. W rywalizacji zespołowej Polska zajęła ósme miejsce i odpadła.

Źródło artykułu: