Miniżużlowcy Wybrzeża Gdańsk w niedzielę stanęli na najwyższym stopniu podium Pucharu Polski Par Klubowych. - Przez siedem rund byliśmy w ścisłej czołówce, ale nie mogliśmy wygrać samodzielnie żadnej eliminacji. Tytuł zdobywa się jednak dzięki równej jeździe przez cały sezon. Wcześniej najbliżej zwycięstwa byliśmy w Toruniu, ale przy prowadzeniu 5:1 upadł zmęczony po upadku Karol Żupiński. W Gdańsku wszystko zadziałało perfekcyjnie. Wszyscy pojechali na sto procent. Wiedzieliśmy o co jedziemy. Nie musiałem specjalnie motywować chłopaków. Mówiłem, że jedziemy po złoto, ale jak się to nie uda, to i srebro będzie sukcesem. Zgarnęliśmy to, na co zasłużyliśmy wraz z rodzicami. Swoje punkty dorzucił też Bartek Tyburski. To wspólna praca wszystkich, którzy są w klubie - powiedział Piotr Szymko.
[ad=rectangle]
W polskim miniżużlu po odejściu wielu zawodników do dorosłego żużla, jest po raz kolejny lekka dziura pokoleniowa. - Nie mamy tak dużej liczby zawodników, by była płynność. Często zaczynamy sezon nie mając w kraju szesnastu miniżużlowców do zawodów i w jego trakcie uzupełniamy skład młodymi, o niższych umiejętnościach. To wymaga pracy. W gdańskim żużlu po tym, jak na duży tor przeszli Pieszczek, Kossakowski, Beśko i Bieliński również była dziura. Piętnastolatek Łodożyński trenuje na dużym torze i na wiosne powinien podejść do egzaminu, a Karol Żupiński startuje w klasie 125 cc na żużlu. Najbardziej utalentowany i pracowity wydaje się być Bartek Tyburski, który jest najzdolniejszy z całej grupy. W weekend licencję uzyskał Jakub Staszewski. Nikt na niego stawiał w tym roku, a udało mu się zrobić kawał dobrej roboty. Trafiłem do niego w dużej mierze dzięki ojcu, który dba o sprzęt. Pozostali mogą się uczyć takiego podejścia. W trakcie sezonu przyszło sporo młodzieży w klasie 50 cc. Mamy najlepszy ośrodek w Polsce dzięki Grupie Lotos, miastu, zarządowi klubu. Środki są skierowane na proces szkolenia - wyjaśnił trener gdańskich miniżużlowców.
Poza Jakubem Staszewskim, do grona miniżużlowców w klasie 80-125 cc dołączył Paweł Trześniewski. - Pochodzi on z Opola i jeździ dla Rybek Rybnik. Ma takie umiejętności, że już dawno mógł uzyskać certyfikat, ale ograniczał go wiek. W końcu skończył 10 lat i marzył o tym, by zdać już w Gdańsku. Cieszę się, bo to fajny chłopak i będzie się liczył w rozgrywkach - stwierdził Szymko, który upiekuje się również kadrą narodową do lat 16.
Poza zawodnikami z Gdańska, Częstochowy, Rybnika, Wawrowa, Torunia i Bydgoszczy, na mini żużlu startują tylko tarnowianie. - Mirek Cierniak pracuje w tym klubie, ale Jaskółki Tarnów nie jeżdżą na razie na zawody ogólnopolskie. Pracuje tam jednak duża grupa chłopaków. Jesteśmy umówieni na wspólne treningi w Gdańsku, które zostaną zwieńczone meczem Wybrzeże - Jaskółki. Ten ośrodek jest dobrze prowadzony. Miałem przyjemność obejrzeć syna Cierniaka w jednym turnieju i spisał się bardzo dobrze. Obyśmy czerpali owoce współpracy - powiedział Piotr Szymko. - Niestety w innych ośrodkach nie prowadzi się zajęć miniżużla. Żałuję toru w Grudziądzu, bo od wielu lat jest on wbudowany w płytę stadionu. Kiedyś trenował na nim świętej pamięci Robert Dados przed wyjazdami do Anglii. Potrzebne są jednak duże pieniądze, by organizować treningi na mini żużlu. Nie każdego na to stać - dodał.
W ostatnim turnieju w klasie 50 cc obok zawodników Wybrzeża, w obsadzie pojawili się miniżużlowcy GAMK Gdańsk. - To chłopacy z motocrossu. Po sezonie większość naszych miniżużlowców jeździ właśnie na crossie i ze sobą współpracujemy. Bez żadnego przygotowania Bartosz Tyburski zajął 3 miejsce w motocrossowej klasie 65 cc. To fajna sprawa. W zimę odbyło się ponad 30 treningów z naszym udziałem. Nie na wszystkich byłem, głównie jest to zasługa Łukasza Króla - ojca Kacpra. Przy torze motocrossowym zbudowano kilka modelów torów mini żużlowych, w dużo trudniejszych warunkach. Dzięki temu poradzą sobie wszędzie. Dzięki temu nasi miniżużlowcy w klasie 50 cc mają szansę na komplet miejsc na podium. Bardzo się cieszę z sukcesów, ale nie zapominam o tym, że przede mną młodzież trenował Jarosław Olszewski. Postęp przez ostatnie dwa lata jest widoczny, ale to naturalne przy takiej ilości treningów. Olszewski zrobił podwaliny pod ten sukces i nie zależy o tym zapominać - zakończył Szymko.