Serial pod tytułem "Przyszłość Soldicia" trwa już od kilku miesięcy. Kiedy okazało się, że w kontrakcie Chorwata z polską organizacją została tylko jedna walka, w przestrzeni medialnej ruszyły spekulacje. Podsycały je kolejne zdjęcia publikowane przez zawodnika i jego menadżera.
Prowadzący karierę Roberto Soldicia Ivan Dijaković nie ukrywał, że oprócz KSW w kolejce ustawiły się największe organizacje MMA na świecie - UFC, ONE Championship, Bellator czy Professional Fighters League. W przestrzeni medialnej przewijały się nie tylko nazwy organizacji, ale również kwoty.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni organizacji KSW i polskim kibicom. W Polsce czujemy się świetnie, dlatego chcemy przemyśleć nasz kolejny krok - tłumaczył nam Dijaković.
W marcu tego spekulowano, że KSW miało zaoferować zawodnikowi milion euro za cztery walki. UFC z kolei miało położyć na stole kwotę sześciocyfrową, a zatem co najmniej 100 tysięcy euro za występ. Co więcej, w najmocniejszej organizacji MMA na świecie, Chorwat miał mieć ustaloną ścieżkę, która prowadziła do walki o pas.
ZOBACZ WIDEO: Romanowski o kulisach KSW i wybrykach w reprezentacji, Śmiełowski o Kaczmarczyku
Ostatecznie okazało się jednak, że najkorzystniejszą pod kątem finansowym ofertę złożyło One Championship i to właśnie azjatycka organizacja wygrała bitwę o Chorwata.
Ostatnią niewiadomą pozostawała kwestia pożegnalnej walki w KSW. Chociaż kontrakt pomiędzy zawodnikiem i organizacją wygasł, wciąż toczyły się rozmowy na temat ostatniego występu. Z naszych informacji wynika, że Soldić otrzymał dwie propozycje, ale ostatecznie strony nie osiągnęły porozumienia.
Chorwat do KSW trafił w grudniu 2017. Już w debiucie sięgnął po pas mistrzowski w kategorii półśredniej (do 77,1 kg), pokonując Borysa Mańkowskiego. W klatce polskiej organizacji "Robocop" stoczył dziewięć pojedynków i przegrał tylko z Dricussem du Plessisem, którego pokonał w rewanżu. W ostatnim starciu Soldić znokautował Mameda Chalidowa i zdobył drugi pas. Tym razem w kategorii średniej (do 83,9 kg).