"Wybrałem drogę wojownika". Du Plessis szczerze przed walką z Whittakerem

Getty Images / Jeff Bottari/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Dricus Du Plessis
Getty Images / Jeff Bottari/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Dricus Du Plessis

Dricus Du Plessis porządnie wyjaśnił, dlaczego zdecydował się przyjąć starcie z faworyzowanym Robertem Whittakerem. Chodzi mu o coś więcej niż tylko odhaczenie kolejnego wyzwania.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początku lipca miejsce będzie miał kolejny występ Dricusa Du Plessisa w oktagonie organizacji UFC. Podczas 290. edycji stanie on w szranki z byłym czempionem Robertem  Whittakerem. Bez wątpienia będzie to jedno z największych wyzwań w dotychczasowej karierze "Stillknocksa". Dlaczego więc zdecydował się je tak szybko zaakceptować? O tym opowiedział goszcząc w audycji "Submission Radio".

- Wiele osób twierdzi, że starcie z Whittakerem, to niezbyt mądre posunięcie i w stu procentach się z tym zgadzam. Nie jest to rozsądny ruch, ale nie jestem tu, żeby się mądrzyć. W przeciwnym razie zostałbym w szkole, skończył studia, poszedł do pracy w banku, zakładałbym codziennie garnitur oraz wiódł korporacyjne życie - powiedział.

- Jednakże nie to wybrałem. Wybrałem drogę wojownika, człowieka, który poprzez walkę dostarcza rozrywkę. Jestem wojownikiem i właśnie to robię: walczę - przyznał szczerze.

ZOBACZ WIDEO: Wielkie wyróżnienie dla "Jurasa". "To dla mnie duża sprawa"

Du Plessis jak dotąd zaliczył pięć pojedynków pod sztandarem największej organizacji MMA na świecie, pokonując wszystkich postawionych na jego drodze oponentów. Co więcej, cztery z tych pojedynków wygrywał przed czasem. Dzięki swojej postawie zaszedł na szczyt wagi średniej. Aktualnie zajmuje szóstą pozycję w oficjalnym rankingu.

Polscy kibice znali go już jednak wcześniej. Na przestrzeni lat 2018-2019 zaliczył on trzy starty w KSW, gdzie sięgnął nawet po mistrzowskie trofeum. W debiucie brutalnie rozprawił się z Roberto Soldiciem, rozbijając go przed końcem drugiej odsłony. Kilka miesięcy później - przy okazji natychmiastowego rewanżu - zmuszony był jednak uznać wyższość Chorwata, tracąc przy okazji pas. Później odprawił jeszcze Joiltona Santosa.

Czytaj także:
"Chcę wysłać go z powrotem do niższej kategorii". Jasna deklaracja Błachowicza
"Aż dreszcz mnie przechodzi". Padła data, kiedy Usyk może powalczyć w Polsce

Komentarze (0)