Do 7 września wszystkie plany KSW toczyły się swoim torem. Organizacja powoli przymierzała się do ułożenia karty walk na dużą, wieńczącą rok grudniową galę w Gliwicach. Dyrektor organizacji w prywatnych rozmowach podkreślał, że czeka tylko na powrót z wakacji największej gwiazdy KSW.
Zaskoczył wszystkich, nawet szefów
Tuż po powrocie Chalidow odpalił na swoim Instagramie prawdziwą petardę. - Chciałbym się spróbować w walce bokserskiej. Co o tym myślicie? - zapytał kibiców. Lawina spekulacji ruszyła, a przedstawiciele KSW nawet nie ukrywali zaskoczenia.
- Tylko w biurze zorientowałem się, czy ktoś coś wie. Okazało się, że nikt nic nie wie, więc myślę, że wszystkich postawił tak trochę pod ścianą - tłumaczył w rozmowie z Andrzejem Kostyrą Martin Lewandowski. Kilka dni później współwłaściciel KSW potwierdził, że Chalidow w Gliwicach nie wystąpi.
Chociaż do legendy polskiego MMA ustawiła się kolejka chętnych (Jan Błachowicz, Krzysztof Włodarczyk czy Borys Mańkowski), wszystko zmierzało w jednym kierunku - pojedynku z Tomaszem Adamkiem w organizacji Fame MMA. W podobnym tonie wypowiadali się zresztą przedstawiciele KSW.
- Trudno mi sobie wyobrazić walkę bokserską w KSW - tłumaczył w magazynie "Klatka po klatce" dyrektor sportowy organizacji Wojsław Rysiewski. Broni nie złożył jednak Lewandowski, który podjął rozmowy z zawodnikami. Wrócił tym samym do negocjacji z Adamkiem. Negocjacji, które swój początek miały już... w 2021 roku.
Lukratywna oferta dla Adamka
Sternik KSW osiągnął sukces, ale tylko połowicznie. Udało mu się przekonać Chalidowa do pozostania w KSW.
- Teraz, w tej chwili chcemy, żeby ta walka odbyła się w KSW - zapowiada Chalidow w obszernym wywiadzie dla WP SportoweFakty (cały wywiad w formie wideo znajdziecie pod tekstem).
Swoją deklaracją Chalidow po raz drugi w ciągu miesiąca zburzył plany organizatorów. Tym razem tych z ramienia Fame MMA, którzy już zdążyli podpisać kontrakt z Adamkiem.
Chalidow podkreśla przy tym, że KSW złożyło pięściarzowi lukratywną ofertę, a sprawy zmierzały do szczęśliwego końca.
Za kulisami dotarły do nas informacje, że Adamek miałby otrzymać od KSW wyższą gażę niż od Fame MMA. Chalidow tych informacji nie potwierdza, ale podkreśla, że KSW było mocno zdeterminowane, żeby do takiej walki doprowadzić.
- Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale Adamek otrzymał propozycję. Martin spełnił chyba wszystkie warunki. Zrobił wszystko, żeby do tej walki doszło w KSW. Ostatecznie Adamek z Mateuszem Borkiem wybrali inną organizację - wyjaśnia nam Chalidow i dodaje.
- Liczyłem, że do tej walki dojdzie. Myślałem, że wszystko jest już dogadane, że wszystko jest na dobrej drodze. I to mnie zaskoczyło. Ale to nie jest tak, że się zawiodłem, bo każdy ma swój wybór. Szanuję decyzję każdego człowieka - dodaje.
Walka - tak, patologia - nie
Były mistrz KSW zdradza, że sam również prowadził zaawansowane rozmowy z Fame. Wyjaśnia dodatkowo, że nie zamyka się na propozycje z Fame i innych organizacji freakowych.
- Propozycja była. Wysłuchałem jej. Posłuchać zawsze można. Nie ma złej krwi. Nigdy nie mówiłem, że nie będę się bił we freak-fightach. Nie będę niczego wykluczał i nie będę oburzał się na organizacje, które robią walki. Nie róbmy takich numerów. Zawsze krytykowałem i będę krytykował rodzaj konferencji prasowych i demoralizację, która tam jest - mówi Chalidow.
Jego zdaniem czymś innym jest rywalizacja w klatce, a czymś innym tak zwane konferencje, za pomocą których organizacje freakowe promują swoje wydarzenia.
- Niestety, to jest patologia. To nie jest promocja. Promocja musi mieć jakąś klasę i granicę. Tu jest patologia i ja się z tym nie zgadzam. Ale nie neguję samego faktu, że wychodzą do klatki, biją się, chociaż nie potrafią tego dobrze robić, że dają z siebie wszystko. Ale to? - podkreśla Chalidow, wymownie przykładając palec do ust.
- Gdzie jest szacunek? Gdzie jest kultura? Gdzie jest granica przyzwoitości? - pyta.
Co dalej?
Sytuacja związana z walką Adamek - Chalidow wydaje się patowa. Z naszych informacji wynika, że zarówno Fame jak i KSW wciąż chcą doprowadzić do tego pojedynku. Tylko, że każda z organizacji chce starcia u siebie.
- Nawet gdyby ktoś chciał negować ten pomysł, trudno umniejszyć rangę takiego pojedynku. Dlatego chciałem walki z nim, bo Tomasz Adamek to jest postać. To nie jest byle kto. To nie jest zawodnik, który skaleczył swoją karierę. On w boksie osiągnął wszystko, był mistrzem dwóch kategorii wagowych. To wielka postać, wielki sportowiec, wielki pięściarz - wylicza Chalidow.
Chociaż sternicy Fame nie odpuszczają i próbują przekonać KSW i samego Chalidowa, sprawa wydaje się zamknięta. Jeśli do klatki KSW nie wejdzie Adamek, z legendą polskiego MMA zmierzy się ktoś inny.
- Jestem po spotkaniu z Martinem. On ma superpomysły. Mocno w to wszystko uderzył, więc coś będzie i to będzie coś dużego - deklaruje Chalidow.
Gotowy na wszystko
Były mistrz KSW zapowiada, że jest gotowy na warunki, jakie postawi rywal. W grę wchodzą między innymi testy antydopingowe.
- Jeśli takie będą warunki, ja na wszystko się godzę - odpowiada Chalidow. W tym przypadku nie chodzi jedynie o kontrole antydopingowe, ale również liczbę rund.
- Mówimy o sześciu, ośmiu, maksymalnie dziesięciu rundach - odbija piłeczkę były mistrz KSW. Na pytanie o rękawice odpowiada wprost.
- Wstępne rozmowy już się odbyły i jestem gotowy na każdy warunek. Jeśli typowy pięściarz powie, że nie będzie walczył w małych rękawiczkach do MMA tylko w bokserskich, i wszystko ma się odbyć na zasadach boksu, to ja się zgadzam. Ale jeżeli będzie możliwość walki w małych rękawicach, to ja bym tak chciał - przyznaje.
Niewiadomą pozostaje za to termin walki. Zapytany o to Chalidow, odsyła do Martina Lewandowskiego.
Cały wywiad z Mamedem Chalidowem w magazynie "Klatka po klatce" do obejrzenia poniżej.