Już nigdy nie wróci? Opuściła Polskę. Żaden sekret, gdzie mieszka

Getty Images / Mike Roach / Al Powers / Na zdjęciu: Karolina Kowalkiewicz
Getty Images / Mike Roach / Al Powers / Na zdjęciu: Karolina Kowalkiewicz

- Był taki moment w moim życiu, że miałam ogromny kryzys. Nie radziłam sobie z niczym. W momencie, kiedy trafiłam na salę, wszystko się zmieniło - mówi w wywiadzie dla WP SportoweFakty jedyna obecnie Polka w UFC Karolina Kowalkiewicz.

Kowalkiewicz jest byłą mistrzynią KSW w wadze słomkowej. W 2015 roku niepokonana w MMA łodzianka związała się kontraktem z UFC - największą organizacją na świecie - i zaledwie rok później stanęła przed szansą zdobycia mistrzowskiego tytułu w starciu z Joanną Jędrzejczyk podczas pierwszej gali w słynnej hali Madison Square Garden.

Przez kolejne lata Polka utrzymywała się w ścisłej czołówce swojej kategorii, ale seria pięciu porażek z rzędu sprawiła, że w 2021 roku jej kariera zawisła na włosku. Ale Polka się podniosła, dołączyła do klubu American Top Team na Florydzie i wygrała cztery kolejne walki.

Waldemar Ossowski, WP SportoweFakty: "Można uprawiać najbardziej brutalny i wymagający sport na świecie pozostając kobietą na zewnątrz i wewnątrz. Ty jesteś inspiracją i zmierzasz na szczyt, a ja tu na dole jestem bardzo z ciebie dumny". To słowa jednego z szefów KSW Macieja Kawulskiego po pani ostatniej wygranej. Jak to jest być czyjąś inspiracją?

Karolina Kowalkiewicz, zawodniczka UFC: Całe życie walczyłam z poczuciem niskiej wartości. Od dziecka byłam bardzo zakompleksiona, niepewna siebie, nieśmiała. Teraz człowiek, który jest dla mnie inspiracją, mówi, że ja jestem dla niego inspiracją. To coś niesamowitego. 

No ale wróciła pani w świetnym stylu, więc te komplementy są zasłużone. 

To była dobra decyzja, żeby lecieć do USA i wejść do American Top Team. A największym ojcem mojego sukcesu jest trener Marcos Parrumpa DaMatta, który na maksa we mnie uwierzył. Chciał ze mną pracować po tym, jak przegrałam pięć walk z rzędu. Powiedział, że jeśli będę robiła to, co mi każe, to będę miała pięć wygranych. No i teraz do tego celu brakuje już tylko jednej wygranej. Drugim trenerem, któremu jestem bardzo wdzięczna, jest Anderson Franca od stójki. No i oczywiście trener od przygotowania fizycznego Everton.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Romanowski o walce z Damianem Janikowskim i kulisach gali na Narodowym

"Kochani, nigdy się nie poddawajcie, nie przestawajcie marzyć i wierzyć w siebie" - napisała pani po wygranej z Dianą Belbitą. O czym jeszcze marzy pani w karierze sportowej? 

Chciałabym mieć sześć wygranych z rzędu, albo i więcej. Chciałabym się dostać do TOP 10 swojej kategorii i jeszcze trochę namieszać w czołówce, a karierę zakończyć w TOP 5.

Wróćmy do poprzedniej walki. Powiedziała pani, że przygotowania do niej były najtrudniejsze w karierze z powodu śmierci ojczyma oraz partnerki brata. Nie chciała pani odwołać pojedynku?

Nie, nie było takiej myśli. Było jednak bardzo ciężko. Było kilka dni, że nie byłam w stanie po prostu wyjść na trening, bo zaczynałam płakać. Kilka dni spędziłam w domu, w łóżku, pod kołdrą, płacząc w poduszkę, będąc na telefonie z rodziną. Takie jest życie, trzeba się ogarnąć i iść dalej do przodu, robić swoje. Te straty najbardziej nie uderzały we mnie, a w moich najbliższych - brata, mamę i to było ciężkie. Chciałam im pomóc, a tak naprawdę nie było takiej możliwości. Potrzebny był po prostu czas.

Dana White jest pod wrażeniem tego, w jaki sposób pokonała pani kryzys.

Tak, widzieliśmy się niedawno. To świetnym człowiek. Jestem mu wdzięczna, że po tych pięciu przegranych dał mi kolejną szansę. Jestem w UFC od ośmiu lat. Zawsze byłam wobec nich szczera, lojalna, nigdy nie odmówiłam żadnej walki. Wydaje mi się, że dlatego dali mi kolejną szansę. Uważam, że postąpili wobec mnie fair.

Czego pani bała się najbardziej, zmieniając miejsce przygotowań do walk na Florydę i American Top Team?

Strach przed dużymi zmianami. Tak naprawdę w Polsce miałam fajne, poukładane życie, prowadziliśmy swój biznes z mężem, założyliśmy fundację. Pojechałam w nieznane.

Pani historia może być inspiracją dla osób, które zmagają się z depresją. Otwarcie pani o tym opowiada, o próbie samobójczej, ośmielając innych do działania, jeśli mają  podobne problemy.

Jakiś czas temu dostałam wiadomość od matki, która ma problemy z nastoletnią córką. Ta córka też jest po kilku próbach. Ta pani była już zrezygnowana, ale opowiedziała córce moją historię, pokazała jej moją wypowiedź, mój profil na Instagramie. Dziewczyna zaczęła walczyć o siebie, swoje życie i jest na dobrej drodze. Jej mama napisała mi, że bardzo dziękuje, bo moją historią na pewno uratowałam dwa życia - jej i córki. Dla takich słów warto o tym mówić, bo ludzie często wstydzą się, do niedawna był to temat tabu. A przecież jeżeli mam złamaną rękę, czy boli mnie głowa, idę do lekarza i się tego nie wstydzę. Więc jeśli mam złamaną duszę, nie można się zamykać, trzeba iść po pomoc.

Czy treningi i rywalizacja sportowa uratowały pani życie?

Tak, sporty walki uratowały mi życie. Był taki moment, że miałam ogromny kryzys. Było bardzo źle. Nie radziłam sobie z niczym. Kiedy trafiłam na salę, wszystko się zmieniło. Po prostu znalazłam coś, co sprawiało, że chciało mi się wyjść z domu, co dawało mi radość. Sport dał mi ogromnego kopa pozytywnej energii.

Mówi pani, że nie ma już mistrzowskich aspiracji, ale historia przez wielu skreślanej Carli Esparzy, która w 2022 roku po raz drugi sięgnęła po pas, pokazała, że można wrócić na szczyt.

To nie jest mój cel. Wiem jednak, że tak to się może wszystko poukładać i wtedy będę bardzo szczęśliwa. Moim celem jest po prostu dobrze się bawić.

Kiedy planuje pani powrót do oktagonu?

Nie wcześniej niż w kwietniu. Teraz jeszcze jestem w Polsce i na początku planowałam lecieć do USA w grudniu. Trochę jednak ten wylot przesunę i polecę do Stanów po świętach. Treningi rozpocznę od stycznia.

Mogłaby się pani na stałe przeprowadzić do USA?

W zasadzie od dwóch lat tam żyję, a do Polski przylatuję na krótkie wakacje. Co będzie po zakończeniu kariery? Nie wiem. Stany Zjednoczone są bardzo zróżnicowane. Na Florydzie czuję się bardzo dobrze i mogłabym tam mieszkać na stałe. Cały czas jest ciepło i tamtejszy klimat też mi bardzo odpowiada. W Polsce mam dosyć słabą odporność i łatwo łapię różne infekcje, ponieważ choruję na niedoczynność tarczycy i hashimoto. W okresie zimowym bardzo często jestem chora. Z kolei na Florydzie nawet jeśli łapie mnie jakaś infekcja, to trwa dwa, trzy dni. Tam człowiek szybciej się regeneruje, jest więcej słońca.

Skąd pomysł na założenie fundacji? 

Zanim poznałam się z mężem, oboje udzielaliśmy się charytatywnie. W momencie, gdy zostaliśmy małżeństwem, Łukasz stwierdził, że fajnie by było założyć taką fundację, skoro i tak robimy podobne rzeczy. Tak powstała K2. Na razie najbardziej stawiam na karierę sportową i głównie na tym się skupiam. W K2 działa mąż i nasza prawa ręka - Maciej Nowocień.

Waldemar Ossowski, WP SportoweFakty

***

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty