Przypomnijmy, że wygrała Justyna Kowalczyk, która na finiszu, głosami telewidzów, wyprzedziła Tomasza Majewskiego. Część kibiców i dziennikarzy nie przyjęła tej decyzji ze zrozumieniem, niezadowolenia nie krył raczej też sam Majewski i jego kolega Piotr Małachowski.
"Obrazki godne pożałowania, dlaczego?" - komentuje Najman. "Po pierwsze historia nieraz już pokazywała, że bycie dwukrotnym mistrzem olimpijskim nie zawsze musi być argumentem, aby wygrać plebiscyt. Przykładem może być tu mój przyjaciel Jerzy Kulej" - wyjaśnia i dodaje: "Po drugie, kibice wskazując Justynę Kowalczyk jako numer jeden (pomimo iż nie było olimpiady zimowej w 2012) mieli zapewne na uwadze ogrom pracy, jaki wkłada w trening oraz zawody."
Z całym szacunkiem dla mistrza Majewskiego, ale ilość kalorii, które spali w całej swojej karierze, nie będzie nigdy nawet połową kalorii już spalonych przez naszą mistrzynię nart. A strojenie fochów, bo wygrała kobieta i to w dodatku reprezentująca jeden z najtrudniejszych sportów na świecie, po prostu facetowi nie przystoi. Proponuję więcej dystansu do "świecidełek" i pozytywnych emocji. Tomku, chłopaki nie płaczą… "