Człowiek uczy się całe życie - rozmowa z Michałem Wlazło, zawodnikiem MMA

Michał Wlazło to jeden z twardszych zawodników mieszanych sportów walki w Polsce. Mieszkający obecnie w Gdańsku fighter mierzy wysoko i celuje w sam szczyt polskiego i światowego MMA.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: W jaki sposób zainteresowałeś się MMA?

Michał Wlazło: Jak każdy młody chłopak chciałem się dobrze bić. Naoglądałem się filmów z ówczesnymi bohaterami, ale u mnie w mieście nie było za bardzo czego trenować. Zaczęliśmy z kolegą ściągać filmiki z internetu dotyczące capoeiry i tak się zaczęło. 3 lata trenowałem capoeirę, co pozwoliło mi rozwinąć cechy motoryczne i zwiększyć ogólną sprawność fizyczną. Zawsze myślałem o jakiejś skutecznej sztuce walki jak kickboxing. Trzeba było się cieszyć tym co się ma. Po liceum przyjechałem na studia do Trójmiasta, gdzie od razu rozpocząłem treningi muay thai.

Czy masz jakichś idoli w świecie sportów walki?

- Nie mam idoli, po prostu może podobać mi się czyjś styl walki. Lubię oglądać Alistaira Overeema i Jerome LeBannera.

Jakie są twoje ambicje i cele sportowe?

- Na tę chwilę jestem skupiony na walce o pas mistrza Polski K-1 Rules, a później zobaczymy. Na pewno chcę w tym roku stoczyć jeszcze przynajmniej dwa pojedynki w formule MMA.
Co cię przyciągnęło akurat do MMA spośród innych sportów walki?

- W K-1 organizuje się mało gal. MMA jest teraz na topie. Do tego podoba mi się to, że mogę wykorzystać całe spektrum moich umiejętności. Treningi MMA są bardzo zróżnicowane i nie ma miejsca na rutynę.
Gdybyś miał wybierać pomiędzy KSW a UFC, w której federacji wolałbyś występować?

- Trzeba mierzyć wysoko. KSW jest w tej chwili świetnie zorganizowaną imprezą z możliwością ściągnięcia niemal każdego zawodnika z całego świata. Myślę, że stawiałbym właśnie na KSW.
Jaka jest twoja najmocniejsza strona, a nad czym musisz jeszcze popracować?

- Moją najmocniejszą stroną są niewątpliwie kopnięcia trenowane przez wiele lat. Pracuję nad obroną przed obaleniami i samymi obaleniami. Człowiek uczy się całe życie.
Jakie cechy powinien posiadać zawodnik, który może zawojować polskie i światowe ringi?

- Najważniejszy jest charakter i to, żeby dawać dobre walki. Do tego musi być coś ciekawego, żeby się "sprzedać" marketingowo i zainteresować kibiców. Takie czasy... Nie wspomnę o banałach jak dobre wyszkolenie, bo to podstawa.
Debiutancki pojedynek z Przemysławem Biskupem przyniósł ci porażkę, zaś kolejne walki kończyły się twoimi zwycięstwami. Jaką nauczkę wyniosłeś ze swojego debiutu?

- Byłem małolatem po kilku wygranych walkach stójkowych. Zlekceważyłem kompletnie tę formułę walki. Po jakimś czasie do tego wróciłem i się przyjęło (śmiech).
Jakie są twoje marzenia poza ringiem?

- Mam rodzinę, skończyłem studia, cały czas pracowałem zawodowo. Mam wszystko.

Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem i dlaczego?

- Może to banalne, ale podejmę walkę z każdym. Chciałbym tylko dostać szansę na jakiejś dużej gali. Cały czas ciężko pracuję. Sparuję z dobrymi zawodnikami. Czuję, że ta szansa niedługo przyjdzie.

Komentarze (0)