- Był taki zapis, który najwidoczniej przeoczyłem, że mam kontrakt otwarty i mogę walczyć gdzie chcę, dopóki nie zostanę mistrzem M-1. M-1 Global nie pozwala swoim mistrzom walczyć w innych organizacjach, a tym bardziej mniejszych. Ich decyzja jest dlatego, że mistrzowie mogliby nabawić się kontuzji albo, co gorsza, przegrać i byłby to wstyd dla tak dużej federacji. Były korespondencje, prosiłem ich, mówiłem że kontrakt z PLMMA został podpisany wcześniej. Ostatecznie po prostu nie wyrazili zgody na ten pojedynek. Mogłem iść z nimi na topór wojenny, ale M-1 Global jest bardziej prestiżowe, więc bardziej zależy mi na tym, żeby być z nimi w "pokojowych" warunkach. W M-1 muszę stoczyć jeszcze jedno starcie i jeżeli dostanę propozycję z UFC, to jeśli Rosjanie dotrzymają słowa, będę mógł podpisać umowę - w rozmowie z mmarocks.pl powiedział Damian Grabowski, który aktualnie dzierży pasa jednej z najlepszych europejskich organizacji w wadze ciężkiej.
Opolanin na dwadzieścia zawodowych walk przegrał tylko jedno. Lepszy od Polaka okazał się amerykański zapaśnik Cole Konrad, który wygrał z Grabowskim przez jednogłośną decyzję sędziowską podczas gali Bellator 29, a następnie został mistrzem tejże federacji.
"Polish Pitbull" swoją ostatnią walkę stoczył podczas M-1 Challenge 44, gdzie wygrał z Kennym Garnerem i został tym samym mistrzem rosyjskiej organizacji.
Źródło: mmarocks.pl