KSW 27 było absolutnie the best - rozmowa z Kamilą Porczyk, zawodniczką KSW

Kamila Porczyk w świecie sportu osiągnęła bardzo wiele. Kiedy dołączyła KSW i wygrała swoją walkę, każdy musiał oddać należny jej szacunek. Na gali KSW 27 zasiadała na widowni i świetnie się bawiła.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: Dzisiaj nie w ringu, czy klatce, ale na widowni. Jak wrażenia z gali?
Kamila Porczyk

: Fajnie w takiej innej roli, na luzie totalnym, aczkolwiek nie do końca, no bo wiadomo, emocje były ogromne, sięgały zenitu. Gala absolutnie the best, tyle gwiazd, aż głos straciłam, tak mocno dopingowałam zawodników. Miałam bardziej personalne przywiązanie do każdej z walk. W walce Karoliny Kowalkiewicz wiadomo, solidarność babska, z Mariuszem Pudzianowskim współpracuję już dosyć długo w firmie Olimp Sport Nutrition, więc tu też było przełożenie personalne. Dodatkowo Jasminka Cive to dziewczyna mojego znajomego, więc to się wszystko jakoś przewijało, no i oczywiście nasza narodowa duma, czyli Mamed. No i jeszcze Abu, czyli straszna dla mnie walka, kompletnie nie do ogarnięcia, konflikt interesów rodzinnych z tego względu, że Abu jest znajomym mojego męża, przyjeżdżał również na treningi do MMA Spirit, gdzie ja trenowałam. Ja oczywiście jako patriotka trzymałam stronę Piotra, mój mąż siedząc obok mnie dopingował Abu. Generalnie to była bardzo, ale to bardzo pozytywna gala i jeszcze raz dodam, że rola gościa chyba bardziej mi sprzyja (śmiech).
[ad=rectangle]
Jak się pani podobała walka kobiet, no i czy jest pani zadowolona z jej rezultatu?

- Absolutnie rezultat zadowalający chyba wszystkich. Gdybym chciała być złośliwa, to bym powiedziała: "super technika, ale nie było emocji", myślę, że jak ktoś będzie chciał to znajdzie podłoże dla tej wypowiedzi, natomiast nie mogę tego powiedzieć. Była i zajebista technika i super emocje, walka w parterze, przechodzenie z jednej pozycji do drugiej... Takie rzeczy może zrobić tylko taki wirtuoz jak Karolina. Chylę czoła.
Czy remis w walce Azaitara ze Strusem jest według pani sprawiedliwy?

- Naprawdę ciężko to określić, bo ta walka była generalnie zachowawcza i jeden jak i drugi zawodnik znając możliwości przeciwnika próbował badać sytuację i nie było w tej walce podjęcia konkretnego ryzyka, nie było tego na co czekają widzowie, natomiast my sportowcy wiemy, że ważna jest taktyka, gameplan, który trzeba zrealizować. Pokłony, obydwaj dali radę, nie mnie oceniać kto był lepszy, a kto był gorszy. Trzeba uznać wynik sędziów, myślę, że był... poprawny.
Jak się pani zapatruje na obecność klatki, czy to jest coś, co powinno zostać sprawdzone jednorazowo, czy też coś, co powinno być na stałe wprowadzone i kojarzone z marką KSW?

- Dla totalnego laika klatka to tylko klatka. To tak jak zapytać kogoś na ulicy o to czym jest MMA i usłyszeć odpowiedź: "a to tam tylko chyba gryźć nie można w walce". W takim wypadku klatka nie służy dodatkowo ogólnej opinii MMA, natomiast w Polsce jest bardzo duża świadomość MMA dzięki temu, że KSW wykonało tak wielką pracę przez tyle lat. Trzeba coś zmieniać, podążać za trendami, absolutnie KSW jest jedną z największych federacji w Europie, bywałam na M-1 Global w Sankt Petersburgu i nie mamy się czego wstydzić. Trendy idą gdzieś w kierunku UFC i może należy wprowadzać zmiany. Trening w klatce jest kompletnie innym treningiem niż w ringu. Zawodnicy wykorzystują klatkę w świetny sposób i walka jest po prostu zupełnie inna. Trzeba troszkę potrenować, wziąć udział w paru sparingach, ja mam bardzo małe doświadczenie, ale nawet ja widzę, że to naprawdę wielka różnica. Why not? Ja myślałam, że będzie zima, ale pracują tu tacy fachowcy, że zrobili super klimat i jest hoch level, Ameryka, totalna Ameryka, super, no cóż mogę innego powiedzieć.
Co jeszcze czeka Kamilę Porczyk w KSW? Jakie plany, pomysły, perspektywy?

- Na chwilę obecną troszkę ciężko rozmawiać o jakichkolwiek planach z tego powodu, że jak wiemy ostatnia moja walka stała pod wielkim znakiem zapytania, nie wiedziałam, czy w ogóle uda się wystartować bez więzadła krzyżowego. Muszę zrekonstruować kolano, czeka mnie operacja 10 czerwca i po rekonstrukcji więzadła nie da się tak od razu wskoczyć w tryb ciężkich treningów. Są plany na koniec tego roku lub początek następnego, zobaczymy. W międzyczasie, w okresie rehabilitacji, troszkę się bawię w rajdy samochodowe, ciągle szukam tej adrenaliny. Zobaczymy, może uda się wygrać jakiś puchar w wyścigach, a potem wrócę do klatki. Wszystko zależy od tego na co mi zdrowie pozwoli.
Życzę spełnienia sportowych ambicji.

- Dziękuję ślicznie.

Komentarze (0)