Zawodnik urodzony w Cieszynie mógł wybrać drogę kariery w Polsce, wszak jest najlepszym zawodnikiem wagi półciężkiej w kraju, a KSW swoim mistrzom płaci bardzo przyzwoite pieniądze. Błachowicz od początku deklarował jednak, że Polska i Europa to za mało, on chce podbić świat. Wiadomość o ogłoszeniu jego walki z Anthonym Johnsonem wywołała falę entuzjazmu w kraju i na świecie.
To z pewnością będzie najważniejszy pojedynek z udziałem Polaka w historii polskiego MMA, wśród Polek absolutny szczyt osiągnęła Joanna Jędrzejczyk. Walka Błachowicza z niedawnym pretendentem do pasa UFC już 5 września w Las Vegas - to brzmi jak sen, amerykański sen, gdyż będzie to pierwsza walka Polaka w Stanach Zjednoczonych.
[ad=rectangle]
Co się odwlecze...
W maju 2013 roku portale branżowe w Polsce obiegła hitowa wiadomość o podpisaniu przez Jana Błachowicza kontraktu z prężnie działającą organizacją World Series of Fighting. Debiut zawodnika z Cieszyna za oceanem miał nastąpić jesienią tego samego roku, a rywalem mistrza KSW miał być właśnie Anthony Johnson. Miesiące jednak mijały, a więcej szczegółów na temat samego pojedynku nie było. Amerykanin zaprzeczał temu, że ma się zmierzyć z Bałchowiczem. Wreszcie sprawa ucichła, a cieszynianin nie został anonsowany na żadną z gal WSOF. Ostatecznie okazało się, że Błachowicz nie doszedł do porozumienia w włodarzami World Series of Fighting, a 2013 rok zakończył z zaledwie jedną walką z MMA, pożegnalną z Goranem Reljicem na gali KSW 22.
Kontrakt na stole, czas na wyleczenie ran
Początek 2014 roku przyniósł dobre informacje na temat utalentowanego wojownika. Błachowicz doszedł do porozumienia z UFC i podpisał kontrakt ze światowym potentatem MMA. Na sam debiut w organizacji Dany White'a kibice musieli jednak poczekać jeszcze 10 miesięcy, gdyż Błachowicz postanowił wyleczyć swoje kontuzje, które nawarstwiły się podczas jego 7-letniej kariery zawodowej. W międzyczasie zamieszczał filmiki pokazujące postępy w rehabilitacji i powrót do formy. Wreszcie, 5 października w Sztokholmie, po raz pierwszy wszedł do klatki UFC i lepszego debiutu w niej nie mógł sobie wymarzyć. W ekspresowym tempie pokonał on faworyzowanego Ilira Lafitiego przez techniczny nokaut. W Polsce wybuchła fala huraoptymizmu, byłego mistrza KSW zaczęto przymierzać nawet do walki mistrzowskiej.
Kubeł zimnej wody
Efektowny debiut Błachowicza, kolejne kontrakty Polaków z UFC i atrakcyjny dla Amerykanów polski rynek sprawił, że gigant światowego MMA postanowił zorganizować galę w Krakowie. W jednej z walk wieczoru anonsowano starcie Jana Błachowicza z Jimim Manuwą, czołowym zawodnikiem w dywizji do 93 kg. Napompowany balonik przez fanów na kolejną wygraną "Cieszyńskiego Księcia" pękł. 32-latek nie zaprezentował w walce z Anglikiem postawy, do której wcześniej przyzwyczajał, bał się wymian w stójce, sam nie aranżował akcji. Przegrał zdecydowanie na kartach trzech sędziów punktowych, kibice byli rozczarowani. Po walce Błachowicz zapowiedział, że wróci silniejszy - we wrześniu może dotrzymać słowa.
Życiowa szansa, być jak filmowy Rocky Balboa
Pomimo porażki Błachowicz nie zanotował spadku w rankingu UFC, a nawet zaliczył awans na 12. pozycję. To otworzyło mu drogę do walki ze ścisłą czołówką. Inicjatywę do starcia z niedawnym pretendentem do pasa wagi półciężkiej wysunął sam Błachowicz. Uznał, że pora postawić wszystko na jedną kartę. Jonhson zgodził się i podkreśla, że on również po powrocie do UFC otrzymał dużą szansę pojedynku z Philem Davisem, którą efektownie wykorzystał. "Rumble" szanuje Polaka i sporo ryzykuje, gdyż to on jest numerem 1 w rankingu aspirujących do pasa w wadze półciężkiej.
Jędrzejczyk spełniła swój amerykański sen, czas na Błachowicza
Walka z drugiej walce wieczoru gali w MGM Grand Arenie to duże wyróżnienie, ale zarazem wyzwanie. Do walki z Johnsonem Polak musi być przygotowany w stu procentach, posiadać życiową formę. Joanna Jędrzejczyk swoją szansę wykorzystała, szybko doszła do walki o pas, a teraz jest już gwiazdą wielkiego formatu. Czy w Las Vegas przy komplecie publiczności Błachowicz udowodni legendarną polską siłę? Skazywany na porażkę może sprawić niespodziankę, tym bardziej jeśli presja wygranej będzie po stronie Anthony'ego Johnsona.
Waldemar Ossowski
Obserwuj@PolskieMMA
#dziejesiewsporcie: Piękny lob bramkarza. Niestety, to gol samobójczy
Źródło: sport.wp.pl