Podczas gali FFC 19 polski karateka pokonał przez jednogłośną decyzję Chorwata Mateja Batnica (14-3). Reprezentant Olimp Ban Team dążył do obaleń, ale Marcin Prachnio był na to dobrze przygotowany i skutecznie bronił tego typu ataków rywala. Mądry gameplan zaowocował jego zwycięstwem.
Dla utalentowanego polskiego "półciężkiego", który nigdy nie walczył w swojej ojczyźnie, była to już piąta walka w Final Fight Championship, z czego trzecia wygrana. Na osiem zawodowych zwycięstw, Prachnio aż siedmiokrotnie zwyciężał przed czasem - triumf nad Batnicem był dla niego najtrudniejszy, bo pierwszy odniesiony dopiero po pełnym dystansie.
Utytułowany reprezentant Tatsujin Dojo wywodzący się z karate lubi walczyć w krajach dość rzadko spotykanych dla polskich zawodników. Anglia, Bośnia i Hercegowina (dwukrotnie), Chorwacja (dwukrotnie), Holandia, Słowenia, Austria (dwukrotnie), Szwajcaria - to państwa, w których miał okazję toczyć pojedynki.
Czy doczekamy się występu Marcina Prachnii na gali w Polsce? W sierpniu 2014 wyzywał on do pojedynku gwiazdę KSW, Marcina Różalskiego. Płocczanin jednak nie przejął się jego słowami, a do walki nie doszło. Jego rekord to już 8-2, więc możliwe, że jedna z polskich organizacji zdecyduje się podpisać z nim kontrakt. Taką postać w dość średnio obsadzonej wadze półciężkiej nad Wisłą stosunkowo łatwo będzie wypromować.
[b]#dziejesiewsporcie: świetna reklama z udziałem Neuera
[/b]