Antoni Chmielewski: Zawsze lubiłem oglądać walki Swietłozara

Antoni Chmielewski po raz ostatni walczył w KSW prawie cztery lata temu. Od tamtej pory jeden z pionierów polskiego MMA występował na lokalnych galach, by w sobotę znów pojawić się w największej organizacji nad Wisłą. Czy wróci na zwycięską ścieżkę?

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Wraca Pan do KSW po czterech latach. Jak się pan czuje?

Antoni Chmielewski: Bardzo się cieszę. To ogromne wyróżnienie, że akurat do mnie zadzwoniło KSW i złożyło taką propozycję. Oznacza to, że moje walki w okresie ostatnich lat, kiedy byłem poza organizacją, pozwoliły na to, że Federacja KSW pomyślała o mnie.

Czy wiedział pan wcześniej, że Łukasz Bieńkowski wypadł z walki, czy przy okazji pierwszego telefonu od razu została złożona propozycja walki?

- Od razu dostałem telefon z informacją, że Łukasz wypadł i zapytali, czy nie chciałbym zająć jego miejsca. Szkoda Łukasza, ale tak się zdarza, zdrowie jest ważniejsze.

Jak w ogóle wyglądała pana rozmowa z KSW?

- Odebrałem telefon i usłyszałem: "Cześć Antek, jak się czujesz, czy jesteś w formie?". Powiedziałem, że trenuję i jestem teraz w okresie sparingowym. Wspomniałem, że coś tam mnie pobolewa, ale wiadomo, jak nie boli, to nie żyjemy. Wtedy od razu pojawiło się pytanie, czy chciałbym wziąć walkę za Łukasza. Poprosiłem o chwilę na zastanowienie. Po godzinie oddzwoniłem i dałem odpowiedź.

Wspomniał pan, że był w okresie sparingowym. To znaczy, że szykował się pan do innej walki?

- Miałem się bić 18 marca w Dęblinie. Kiedy telefon zadzwonił, byłem już w końcowej fazie sparingów, więc forma rosła. Z tego powodu też zgodziłem się na starcie, bo czuję, że mogę wygrać.

Czy ta zmiana nie sprawiła komplikacji w procesie ścinania wagi?

- Nie będę miał problemu ze zbiciem wagi. Nigdy nie miałem problemów. Nigdy nie stanąłem na wadze z dodatkowymi kilogramami. Zawsze wypełniam limity, bo jestem profesjonalistą i potrafię się dostosować.

Startował pan w organizacji PLMMA, czy organizator i pana trener, Mirosław Okniński nie miał nic przeciwko kontraktowi z KSW?

- Oczywiście, nie był zadowolony z tego, że idę do konkurencji, ale wiadomo, że KSW jest na nieco innym poziomie organizacyjnym i kwestie finansowe też są dużo lepsze. Jeśli dobrze zawalczę, mam też większe możliwości rozwoju i zwiększenie popularności, dlatego - chcąc, nie chcąc - zgodził się na moją decyzję. Oczywiście, to nie było dobre dla niego, ale liczy się też dobro zawodnika. Trener pomyślał o mnie.

Mówił pan głośno o planach pójścia do UFC. Czy kontrakt z KSW nie przekreśla tych marzeń?

- Mam podpisany kontrakt z KSW wyłącznie na Polskę, więc nic się nie zmieniło.

Miał pan bardzo mało czasu na przygotowanie do tej walki. Co zdążył się pan dowiedzieć o Swietłozarze Sawowie?

- Na przestrzeni lat obserwowałem scenę MMA na świecie oraz w Europie i nazwisko Bułgara kilka razy mi się przewinęło przed oczami. Oglądałem jego walki, podoba mi się sposób, w jaki toczy pojedynki. Jest perspektywicznym, mocnym zawodnikiem. Zawsze ciekawiły mnie jego pojedynki i wygrane. Teraz los złączył nas w jednym starciu.

Można powiedzieć zarówno o panu, jak i o Bułgarze, że bardzo mocno zaczynacie pojedynki. Czy pierwsze minuty będą zatem tym razem spokojne?

- Myślę, że tym razem obaj okażemy sobie duży respekt od pierwszej minuty. Oczywiście, nie będziemy kalkulować i damy z siebie wszystko, ale na początku będziemy się badać. Będę potrzebował czasu, żeby go wyczuć. Powiedzmy sobie szczerze, to jest walka o dużą stawkę.

Rozmawiał: Dominik Durniat

Gala KSW 34: Nowy porządek odbędzie się w 5 marca na warszawskim Torwarze. tego wieczoru widzowie zobaczą aż trzy starcia o pas, a w walce wieczoru James McSweeney zawalczy z Karolem Bedorfem w królewskiej kategorii wagowej.

Zobacz wideo: FEN 11 Warsaw Time: official trailer

Źródło: Fight Exclusive Night

Komentarze (0)