WP SportoweFakty: Od kilku dni przebywa pani w Atlancie, gdzie w sobotę zmierzy się pani z Rose Namajunas. Emocje rosną z dnia na dzień?
Karolina Kowalkiewicz: Jeszcze nie. Dopiero w poniedziałek zameldowałam się w hotelu, w którym przebywają wszyscy zawodnicy UFC. Wcześniej mieszkałam w innym hotelu, a mój pobyt bardziej przypominał wyjazd na wakacje. Do tej pory trenowałam dwa razy dziennie, ale była też okazja trochę pozwiedzać. Byłam m.in. w oceanarium.
Ostatnie pięć dni przed walką to jeszcze treningi czy już tylko aktywności medialne?
- Do środy będę trenować. W tej chwili koncentruję się na szybkości. Potem będę robiła wagę. Muszę się bardzo pilnować. Poza tym czekają mnie obowiązki medialne - sesje zdjęciowe i wywiady.
Do Stanów Zjednoczonych przyleciała pani na dziesięć dni przed walką. To odpowiedni czas, żeby dobrze się zaaklimatyzować?
- Tak, w zupełności. Bardzo dobrze znoszę loty i szybko się aklimatyzuję. Czuję, że jestem w bardzo dobrej formie i nie mogę doczekać się walki.
Dlaczego uważa pani, że walka z Rose Namajunas będzie największym wyzwaniem w karierze? Dlaczego będzie dużo trudniejsza niż pojedynki z Randą Markos i Heather Clark?
- Rose jest bardzo młodą zawodniczką, ale naprawdę jest bardzo dobra. Bardzo szybko uczy się nowych rzeczy i szybko się rozwija. Jest trzecia w rankingu UFC i nie znalazła się w tym miejscu za piękne oczy, tylko za wyniki sportowe.
ZOBACZ WIDEO - Sektor Gości. Karolina Kowalkiewicz o swoich największych życiowych pasjach
Jak ocenia pani jej umiejętności w stójce i parterze?
- Ma fajną stójkę i jest świetna w parterze. Poza tym jest bardzo gibka i dynamiczna. To bardzo dobra, kompletna zawodniczka MMA.
To, że ma dopiero 24 lata, będzie przemawiało na jej czy na pani korzyść?
- Moim zdaniem wiek nie ma tu większego znaczenia, bo - mimo 24 lat - Rose jest doświadczoną zawodniczką, a w MMA stoczyła podobną liczbę walk do moich.
Jej rekord to pięć zwycięstw i dwie porażki. Ostatnie pojedynki to trzy zwycięstwa z rzędu na galach UFC. W którym z nich szczególnie pani zaimponowała?
- Dobrze wyglądała jej walka z Paige VanZant. Rose totalnie ją zdominowała. Z bardzo dobrej strony pokazała się też w pojedynku z Tecią Torres.
Między pani pierwszą a drugą walką w UFC było około pół roku przerwy. Teraz, między drugim a trzecim pojedynkiem, minęły zaledwie niecałe dwa miesiące. Takie tempo walk to coś, co bardziej pani odpowiada?
- Tak. Zawsze mówiłam, że chcę toczyć jak najwięcej walk i robić to jak najczęściej. Niestety, wcześniej moje zdrowie nie do końca mi na to pozwalało. Miałam bardzo poważne problemy. Teraz wszystko się ustabilizowało i chciałabym walczyć jak najczęściej.
Pani walka z Rose nie jest oficjalnym eliminatorem do pojedynku mistrzowskiego, ale gdyby spojrzeć na oficjalny ranking UFC w wadze do 52 kg, to obie znajdujecie się w czołówce. Liczy pani, że w przypadku zwycięstwa pojedynek o pas mistrzowski będzie możliwy już w następnym starciu?
- Mam taką nadzieję i głęboko w to wierzę. To nawet logiczne. Jeżeli wygram pojedynek z Rose, będę miała rekord 10-0. Poza Joanną Jędrzejczyk, będę drugą niepokonaną zawodniczką w tej kategorii. Będę miała za sobą trzy zwycięstwa z rzędu. Gdzie właściciele UFC znaleźliby lepszą kandydatkę do walki o pas niż ja?
Walkę mistrzowską stoczyłaby pani z Joanną Jędrzejczyk, która po ostatniej wygranej z Claudią Gadelhą zapowiedziała, że kolejny pojedynek stoczy 12 listopada podczas pierwszej gali UFC w Nowym Jorku. Dla pani to teraz największe marzenie?
- Tak. Kiedy UFC ogłosiło, że będzie robić galę w Nowym Jorku, zaczęłam marzyć o tym, żeby tam zawalczyć. To byłoby spełnienie moich największych marzeń - zawalczyć na gali UFC w Nowym Jorku z Joanną Jędrzejczyk o pas mistrzowski. A marzenia się spełniają!
A jak ocenia pani postawę Joanny Jędrzejczyk w niedawnej zwycięskiej walce z Claudią Gadelhą?
- To była bardzo fajna walka. Świetnie podeszła do pojedynku taktycznie i dobrze zawalczyła. W stu procentach zasłużyła na zwycięstwo.
Sobotnia walka będzie dla pani dziesiątym pojedynkiem MMA w karierze, a trzecim w UFC. Czuje pani, że walczy o coś więcej niż tylko zwycięstwo? Że w przypadku zwycięstwa zacznie pani wyrastać na jedną z gwiazd UFC?
- Nie myślę o tym. Kiedy przygotowuję się do walki, myślę o tym, że spełniają się moje marzenia. Że mam w życiu ogromne szczęście, dzięki któremu mogę robić to, co kocham. To jest najważniejsze. Wszystko inne to bonusy.
Rozmawiał Michał Bugno