Waldemar Ossowski: 15 minut z mistrzem za darmo. Aziz Karaoglu ofiarą własnej ignorancji?

WP SportoweFakty / Waldemar Ossowski / Na zdjęciu: Aziz Karaoglu (z prawej)
WP SportoweFakty / Waldemar Ossowski / Na zdjęciu: Aziz Karaoglu (z prawej)

Jak to jest niemal pokonać największą gwiazdę MMA w Polsce i nie dostać za to ani złotówki? O to należy zapytać Aziza Karaoglu, zawodnika, który za 15 minut walki z Mamedem Chalidowem nie otrzyma od KSW nawet żadnego wynagrodzenia.

W tym artykule dowiesz się o:

Aziz Karaoglu to największy wygrany i zarazem przegrany gali, która nieco ponad miesiąc temu odbyła się w trójmiejskiej Ergo Arenie. 39-letni Turek z niemieckim obywatelstwem po walce z Mamedem Chalidowem był przez wielu kibiców uznawany za zwycięzcę i tego zawodnika, który jako pierwszy obnażył braki gwiazdy KSW i przerwał jego dominację. Kilka dni później stał się jednak obiektem wielkiej krytyki, oberwało się jemu, przy okazji Chalidowowi, a w szczególności KSW. Echa afery umilkły, ale ostatnio pojawiły się nowe informacje w jej sprawie.

Karaoglu w walce wieczoru KSW 35 był jak terminator, nie do złamania. Turek do starcia o pas mistrza wagi średniej wyszedł na silnych lekach przeciwbólowych, aby tylko nie zawieść tych, którzy przybyli do Ergo Areny, a przede wszystkim wykupili transmisję w PPV. Chalidow przez kwadrans walki starał się na wszelkie możliwe sposoby zmusić do poddania Turka, ale ten nie dość, że nie klepał, to sam obijał faworyta, sprawiając, że kibice zaczęli przecierać oczy ze zdumienia. Z każdą sekundą pojedynku obecni w hali zaczęli odwracać się od reprezentanta Polski, a dopingowali jego rywala. To straszne, jak za ponad 10 lat wielkiej kariery odwdzięczono się gwieździe polskiego MMA. Według samego Chalidowa przy jednej z prób dźwigni na nogę on sam czuł, że więzadła jego rywala zostały zerwane, a Karaoglu nawet się nie skrzywił. Tak twardego zawodnika w KSW długo nie było i już zresztą nie będzie.

Wojciech Szewko po gali słusznie zauważył, że piosenka przy której do klatki wychodził Turek to hymn dżihadystów. To zabolało wszystkich Polaków, tym bardziej w sytuacji, która obecnie rozgrywa się w Europie. Aziz Karaoglu z bohatera stał się obiektem wielkiej krytyki, wydaje się, że jak najbardziej uzasadnionej.

7 czerwca KSW postanowiła zwolnić zawodnika i nałożyć na niego gigantyczna karę finansową w wysokości 800 tysięcy złotych. W uzasadnieniu tej decyzji federacji można przeczytać m.in. - Aziz Karaoglu naruszył umowę, postępując w szczególności wbrew przyjętym normom moralnym, konwenansom społecznym i obyczajowym, wypowiadając się w sposób ukazujący Federację KSW w złym świetle, narażający KSW na utratę szacunku i skandal, a także postępując w sposób urażający opinię publiczną oraz poszczególne grupy społeczne. Federacja KSW pragnie zaznaczyć, że to Aziz Karaoglu przekazał KSW kontrowersyjny utwór "Naim Qaatil", który okazał się być hymnem dżihadystów, w celu jego emisji podczas wychodzenia na 31. galę KSW. Aziz Karaoglu świadomie wybrał kontrowersyjną oprawę muzyczną i nie poinformował KSW o treści utworu.

ZOBACZ WIDEO Aleksandra Socha: mam ogromny medalowy głód (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Pytanie tylko czy wina tego całego zamieszania leży tylko po stronie weterana MMA. Były pretendent do tytułu mistrzowskiego z orzeczeniem KSW się nie zgadza i poszedł z federacją na wojnę sądową. Sam podtrzymuje też zdanie, że do walki z Chalidowem miał wychodzić przy innej muzyce, wiedząc że "Naim Qaatil" może wywołać wielki skandal. Turek więc winę zepchnął na byłego pracodawcę i na tym temat ucichł. W mediach społecznościowych zawodnik zapewnia, że nie ma żadnego związku z terroryzmem.

Po miesiącu okazało się, że reprezentant Niemiec nie otrzymał żadnych pieniędzy za majowy pojedynek (o czym pisaliśmy wcześniej), a o tym fakcie poinformował jeden z właścicieli KSW, Martin Lewandowski. Czy więc 800 tysięcy kary równa się z wysokością wynagrodzenia Karaoglu? To raczej niemożliwe, zważywszy na kwoty, które zarabia się za walki w Polsce. Wniosek jest prosty. Za przygotowania do walki, wyjście do niej z kontuzją oraz równy bój z mistrzem KSW Turek nie otrzymał ani złotówki, a może nawet i dopłaci do swojego występu.

Wydaje się więc, że Karaoglu za co całe zamieszenie może winić tylko siebie i swoją ignorancję. Przecież jak inaczej można nazwać wyjście do walki, którą w telewizji oglądają miliony przy hymnie terrorystów, kiedy w Europie co rusz słychać o krwawych zamachach, w których giną niewinni ludzie? Dla KSW to bolesna, ale cenna lekcja, bo federacja nie pozostaje w tej sytuacji bez winy i nie może wiadra pomyj wylać tylko na głowę 39-latka z Dusseldorfu.

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>> 

Komentarze (2)
avatar
Sylwester Dmytrasz
28.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
fakty sa takie ze to byla walka WWF a nie KSW,piosenka i inne mydlenie oczu jest celowe zeby odwrocic uwage od tego co sie dzialo w klatce.Mamed to nie Pudzian a sapal jak Pudzian i robil szopk Czytaj całość
avatar
Sztywny Jaca
28.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to wina ksw ze azizowi pozwolili wyjsc przy hymnie dzihadystow, wykazali sie tu ogromna niekompentencja a po gali umyli rece i nalozyli ogromna kare na karaoglu