- Nigdy już nie będę taka sama. Nigdy nie będę szczęśliwa - mówi mama Ryana Jimmo, Linda. Były zawodnik UFC w czerwcu ubiegłego roku zmarł w wieku 34 lat w szpitalu w Edmonton wskutek śmiertelnego potrącenia samochodem.
Do zdarzenia doszło na parkingu w kanadyjskim mieście. Sportowiec wysiadł ze swojego auta, by wyjaśnić sporną sytuację z kierowcą ciężarówki. Kiedy wracał do pojazdu, drugi samochód nagle - prawdopodobnie - celowo przyspieszył i przejechał go. Sprawcy (w ciężarówce miały być dwie osoby) uciekli z miejsca wypadku, ale policji udało się zatrzymać jednego z nich. 23-letni Anthony Getschel w areszcie oczekuje na rozpoczęcie procesu.
Bezsensowność tej śmierci tylko potęguje ból bliskich Jimmo. - Nigdy nie powinno do tego dojść. On był dzieckiem całej naszej rodziny. Był doskonały we wszystkim, co robił. Wiele osiągnął w życiu. Był szczęśliwym mężczyzną. Ze wszystkimi doskonale się dogadywał i wszyscy go kochali - przyznaje Linda Jimmo.
Mother of MMA fighter killed in Edmonton hit and run last June anxious for court case to start https://t.co/DAHeJ3j5qr pic.twitter.com/vghGDnpN1V
— Edmonton Journal (@edmontonjournal) 15 maja 2017
Mama kanadyjskiego fightera podkreśliła, że w tym przypadku nie będzie można mówić o sprawiedliwości, nawet jeśli sprawcy usłyszą wysokie wyroki.
Jimmo, który trenował w Power MMA w Arizonie, w największej organizacji MMA na świecie stoczył siedem walk (bilans w UFC 3-4, w całej karierze 19-5). Wygrał z Anthonym Peroshem, Igorem Pokrajacem oraz Seanem O’Connelem. Zanim trafił do UFC, był mistrzem organizacji MFC.
ZOBACZ WIDEO: AC Milan uratował remis [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]