Burneika w swoim stylu po walce z "Popkiem". "Dzwonili z UFC. O nie, chyba z UFO"

YouTube / Na zdjęciu: Robert Burneika
YouTube / Na zdjęciu: Robert Burneika

"Hardkorowy Koksu" oficjalnie podziękował swoim kibicom za wsparcie. W dodatku po raz kolejny udowodnił, że do swojej przygody z MMA podchodzi z wielkim dystansem.

W tym artykule dowiesz się o:

Gala KSW 39 - Colosseum pokazała, że w Polsce można organizować świetne imprezy MMA. W karcie walk nie mogło także zabraknąć "freak fighta", w którym zestawiono ze sobą rapera Pawła Mikołajuwa oraz kulturystę Roberta Burneikę.

Ich starcie trwało zaledwie 45 sekund. Popularny "Hardkorowy Koksu" znalazł się w parterze, gdzie po serii mocnych ciosów odklepał i było po wszystkim. Niedługo później Litwin opuścił klatkę zakrwawiony.

Wielu zawodników na jego miejscu byłoby załamanych. Burneika jednak na każdym kroku podkreślał, że w ogóle nie trenował do walki, a MMA jest dla niego tylko przygodą. Potwierdza to jego wpis na Facebooku, w którym zabawnie skomentował wydarzenia z PGE Narodowego.

- Po wczorajszym występie dzwonili już z UFC. Ooo nie, chyba z UFO. To będą grube stejki - żartuje "Koksu".

Dla 38-latka była to pierwsza porażka w karierze. Wcześniej pokonał Marcina Najmana i Dawida Ozdobę. Na razie nie wiadomo, czy kulturysta będzie kontynuował przygodę w MMA.

ZOBACZ WIDEO KSW 39: Mańkowski przerwał wywiad Chalidowa

Źródło artykułu: