W maju na Stadionie Narodowym podczas gali KSW 39 Mamed Chalidow pokonał decyzją sędziów Borysa Mańkowskiego. Kibice zgromadzeni na trybunach widzieli jednak zwycięzcę w jego rywalu, czego dali temu wyraz po ogłoszeniu werdyktu. Chalidow został wygwizdany, co nie spodobało się nawet Mańkowskiemu.
Głos na ten temat zabrała także polska UFC Joanna Jędrzejczyk. W rozmowie z "Polska The Times" przyznała, że niezwykle ceni urodzonego w Czeczenii wojownika.
- Kompletnie nie zgadzam się z tymi gwizdami. Byłam, jestem i będę wielką fanką Mameda. Dla mnie to wzór do naśladowania. Wspaniały człowiek, niesamowity sportowiec i wojownik. Choć akurat godząc się na walkę z Mańkowskim, popełnił błąd - oceniła.
- Kiedy Mamed wygrywa z zawodnikami z zagranicy, wszyscy go kochają, bo jest nasz. Ale kiedy staje do walki z Polakiem, traktują go jako Czeczena. Taka mentalność. Mamed urodził się w Czeczenii, był, jest i będzie Czeczenem. Ale ma też polskie obywatelstwo. Jest również Polakiem, od wielu lat żyje w naszym kraju i godnie go reprezentuje. Zrobił wiele dobrego dla naszego sportu - nie bez racji powiedziała Jędrzejczyk.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Mariusz Stępiński: Zostałem pchnięty i nic nie mogłem zrobić
Nasza zawodniczka obawia się, że wkrótce Chalidow może zdecydować się na opuszczenie federacji KSW na rzecz czeczeńskiej organizacji ACB. - Wiem, że ACB ma naprawdę duże pieniądze. Mogą tym skusić Mameda. Jeśli tak, to wielu pewnie powie, że poszedł tam za kasą. Ale MMA to nasza praca, z której żyjemy.
- To normalne, że chcemy czerpać z kariery jak najwięcej. Każdy chce żyć. A jeśli Mamed faktycznie odejdzie, Polacy szybko za nim zatęsknią. Tacy zawodnicy jak on trafiają się raz na milion - podsumowała temat Chalidowa pochodząca z Olsztyna zawodniczka.
Ponadto Jędrzejczyk zdradziła, że jej kolejną przeciwniczką będzie najprawdopodobniej Amerykanka Rose Namajunas. - Bardzo możliwe, że zawalczę z nią w Madison Square Garden w Nowym Jorku - wyznała.