Zawodnik MMA pobił człowieka, który molestował jego dziecko. Teraz ma trafić za kratki

Facebook / Rowan Martin
Facebook / Rowan Martin

Choć dowody przeciwko oskarżonemu o pedofilię były niezbite, sąd wypuścił go na wolność. Rowan Martin sam więc wymierzył sprawiedliwość, uderzając mężczyznę "z byka" na ulicy. Został za to skazany na trzy miesiące więzienia. Hiszpania protestuje.

W tym artykule dowiesz się o:

33-letni Rowan Martin ma na koncie wiele pojedynków. Sportowiec z Gran Canaria specjalizuje się w brazylijskim jiu-jitsu, próbuje także swoich sił w MMA. - Teraz jednak toczy najtrudniejszą walkę w życiu - czytamy w ukazującym się na Wyspach Kanaryjskich "Diario de Avisos". Walkę poza oktagonem, ringiem czy matą. Walkę o sprawiedliwość.

Dramat Hiszpana i jego rodziny rozpoczął się w 2013 r. Martinowie odpoczywali na campingu Pasito Blanco w miejscowości San Bartolome de Tirajana. Zamiast leniwie spędzanego czasu i relaksu rozpętało się piekło. Hiszpan zauważył niepokojące zachowanie swojego 8-letniego wówczas syna oraz 4-letniego bratanka. Chłopcy początkowo nie chcieli powiedzieć, co się wydarzyło. Dopiero po tygodniu wyjawili brutalną prawdę.

Zdjęcia i filmy, które... nie pogrążyły pedofila

Syn i bratanek Rowana Martina (a także jeszcze jedno dziecko) byli molestowani przez 20-letniego mężczyznę z sąsiedztwa. Ten ostatni oferował się do pomocy, zapewniał, że zaopiekuje się dziećmi podczas nieobecności ich rodziców. Nikt wówczas nie przypuszczał, jakie ma zamiary.

Gdy rodziny złożyły zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, wydawało się, że oskarżany o pedofilię mężczyzna (w hiszpańskich dziennikach widnieją jego inicjały J.F.A.Q.) zostanie surowo ukarany i nie uniknie więzienia. Zadbał o to sam Martin, który skopiował pliki z telefonu sprawcy. Były to zdjęcia i filmy, na których widnieli m.in. jego syn i bratanek.

Jakież było zdziwienie sportowca z Wysp Kanaryjskich, gdy sąd postanowił uniewinnić J.F.A.Q i wypuścić go z aresztu. Dowody, które przedstawił Martin, były niezbite. Sędzia uznał jednak, że zostały one zdobyte nielegalnie. W konsekwencji zamknął sprawę.

Trzy miesiące za uderzenie "z byka"

Dla Rowana Martina był to cios prosto w serce. Załamał się, wpadł w depresję. Leczył się psychiatrycznie. Walki i treningi przestały mieć dla niego znaczenie. Sport zszedł na dalszy plan, bo mężczyzna obwiniał się o to, że nie uchronił swoich najbliższych od krzywdy. - Byłem rozbity. Myślałem, że to moja wina, że nie chroniłem syna. Każdego dnia zażywałem 42 tabletki - mówi w rozmowie z "Marcą".

Pewnego dnia sam wymierzył sprawiedliwość. To był przypadek. Martin natknął się na ulicy na człowieka, którzy naraził jego syna i bratanka na wielką traumę. Długo się nie namyślał. To był impuls. - Uderzyłem go z "byka". Nie żałuję tego co zrobiłem. Gdyby mnie nie złapano, nie wiem, jak daleko bym się posunął - dodaje 33-latek.

Role się odwróciły. Człowiek, którego rodzina została skrzywdzona, wystąpił teraz w roli agresora. Sprawa trafiła do sądu. Prawnik sugerował Martinowi, by przyjął następującą linię obrony - działanie przyjmowanych codziennie 42 tabletek spowodowało u niego wybuch agresji. Sportowiec nawet nie chciał o tym słyszeć. Nie posłuchał adwokata. - Byłem w pełni świadomy tego, co robię - podkreślił.

- Zemsta to akt, który w historii postrzegany był jako kwestia honoru. I który teraz zaprowadzi Rowana do więzienia - czytamy w "Marce". Zawodnik MMA został bowiem skazany za napaść na trzy miesiące pozbawienia wolności.

"Każdy ojciec zareagowałby tak jak ja"

21 lipca otrzymał pismo z sądu. "Wymagane jest od pana stawienie się w więzieniu w ciągu 10 dni" - przeczytał Martin. 1 sierpnia miał rozpocząć odsiadywanie trzymiesięcznego wyroku. Postanowił poruszyć niebo i ziemię, by świat dowiedział się o jego historii. Nie mógł się pogodzić z tym, że człowiek, który wyrządził krzywdę jego dziecku, jest na wolności, a on sam ma iść za kratki.

W mediach na Wyspach Kanaryjskich od kilkunastu dni ukazywały się artykuły i reportaże na temat Rowana Martina. Ale dopiero tekst opublikowany pod koniec lipca w "Marce" (największy sportowy dziennik w Hiszpanii) sprawił, że cały kraj dowiedział się o dramacie 33-latka i jego bliskich. - Jestem zły na sądy. To wstyd być Hiszpanem, widząc, jaki mamy wymiar sprawiedliwości. Broniłem mojej rodziny i jestem pewien, że każdy ojciec zareagowałby tak samo jak ja - przekonywał specjalista od sportów walki.

Hiszpanów historia Martina mocno poruszyła. Na Gran Canaria odbyły się protesty, w sieci - na stronie change.org - złożono petycję, której sygnatariusze domagają się uniewinnienia Rowana Martina. Obecnie (stan na 3 sierpnia, godz. 10.00) podpisało ją ok. 4500 osób. Brakuje już bardzo niewiele do wymaganej liczby 5000 podpisów. Gdy tak się stanie, petycja zostanie przesłana do sądu w Las Palmas de Gran Canaria.

Jest już pierwszy, choć na razie niewielki, sukces. - Po tym, jak Rowan Martin przedstawił swoją historię w "Marce", jego sprawa została przełożona o tydzień - poinformował na Twitterze Jesus Izquierdo, autor artykułu.

Na poniższym zdjęciu Martin udzielający wywiadu jednej z miejscowych telewizji.

Złość odreagował w klatce

- Nie mam słów, by podziękować za wsparcie, które otrzymałem. Przepraszam, że nie byłem w stanie odpowiedzieć na wiadomości. To wszystko jest dla mnie bardzo ciężkie. Miliony dyskusji... Pamiętajcie: nieważne, co nam się przydarzy, zawsze trzeba zapewnić wszystko dzieciom. Bo dzieci są miłością - pisze Martin na Facebooku.

I znów odlicza dni. Odsiadkę ma rozpocząć 8 sierpnia. Wraz z prawnikiem przygotowuje apelację. - Więzienie nie jest tym, czego się najbardziej boję - podkreślił w "Diario de Avisos". Boi się tego, że jego ukochanym znów może stać się krzywda.

Złość i wściekłość wciąż mu towarzyszą, ale nie myśli już o zemście. Uspokojenie przynosi mu sport. Wrócił do treningów, a 1 lipca stoczył walkę podczas gali organizacji World Fight Tour "Road To Bellator" (w Las Palmas). W niespełna 100 sekund poddał Carlosa Moralesa, wygrywając przez duszenie zza pleców.

Ma już zakontraktowane kolejne pojedynki, ale na razie nie wiadomo, czy do nich dojdzie. Wszystko zależy od tego, jaką decyzję podejmie 8 sierpnia sąd w Las Palmas.

ZOBACZ WIDEO: Polała się krew! Sandu Lungu górą w walce wieczoru na RXF 27

Źródło artykułu: