Zawodnik MMA umierał w klatce. Chce nadal walczyć, lekarz mu odradza

C.J. Hancock upadł podczas walki w klatce na gali LFA 26. Zawodnik przyznał, że było dokładnie tak źle, jak to wyglądało z boku.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
oktagon MMA / oktagon MMA

W Teather Arena doszło do przerażających scen. Podczas pojedynku karty wstępnej pomiędzy Charlie'em Ontiverosem a C.J. Hancockiem w wadze średniej, drugi z zawodników nagle upadł. Szybko pojawiła się pomoc medyczna.

"Wieczorem umierałem w klatce" - napisał na Facebooku wojownik. "Jest już w porządku, dziękuję wszystkim za wiadomości. Moje serce zatrzymało się, doszło do niewydolności nerek. Miałem zrobione CPR, EKG i wróciłem do żywych" - dodał.

To nie pierwsza taka sytuacja. Wcześniej doszło do niej w lutym 2016 podczas gali Bellator 149. Wówczas Dhafir Harris doznał ataku serca w klatce podczas walki z Kimbo Slice.

Wszystko za sprawą zbijania wagi, które jest powszechne w MMA. Zawodnicy zrzucają wagę poprzez dietę, a przed ważeniem odwadniają się, by konkurować w lżejszych kategoriach. Może to przynieść korzyść podczas walki w klatce, ale głównie prowadzi do zagrożenia zdrowia i w rezultacie nawet do śmierci.

Choć C.J. Hancock uniknął tragedii, zamierza wrócić do klatki. - Doktor mówi, że już nie powinienem walczyć, ale ja mam zamiar nadal rywalizować, kiedy będzie lepiej - przyznał, zastanawiając się równocześnie czy nie zostanie trenerem.

ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×