Joanna Jędrzejczyk 4 listopada na gali UFC 218 w Nowym Jorku sensacyjnie przegrała z Rose Namajunas i straciła tytuł mistrzowski w wadze do 52 kg. Amerykanka o litewskich korzeniach przerwała tym samym świetną serię Polki, która była niepokonana od 14 walk.
Zawodniczka z Olsztyna krótko po przegranej ma już sprecyzowane swoje plany na najbliższą przyszłość. W pierwszej kolejności uda się na urlop, a następnie dwa miesiące spędzi w kraju. W kontekście powrotu do oktagonu była mistrzyni zapewnia, że jej pierwsza walka w 2018 roku będzie miała status mistrzowski.
- Mam już omówione z UFC mój powrót, mam domówione to, że moją pierwszą walką będzie walka o pas mistrzowski. Teraz spędzę dwa miesiące w Polsce, mam wiele obowiązków medialnych, na dniach wylatuję do Chin. To jest mój czas na odpoczynek. Jeżeli Rose chce walczyć w lutym czy marcu, to niech walczy z pierwszą pretendentką i dalej mnie to nie interesuje - czy ona będzie dzierżyła pas, czy będzie nową mistrzynią. Ja idę po to co jest moje, czyli mój pas - powiedziała Joanna Jędrzejczyk.
Jędrzejczyk, pomimo dotkliwej porażki, nie straciła swojej pewności siebie. Panującą przez ponad 2 lata mistrzyni UFC twierdzi, że jej powrót na szczyt dywizji słomkowej jest tylko kwestią czasu. - Ten pas jest mój. To ja zbudowałam tę dywizję. To ja jestem królową tej dywizji i będę. Urealnię moje słowa, bo zawsze to robię.
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny debiut Polaka w IO. "Traciłem świadomość i nie wiedziałem, gdzie jestem"