KSW 44: szybka walka Karola Bedorfa z Mariuszem Pudzianowskim. "Pudzian" odklepał!

Materiały prasowe / Sebastian Rudnicki (KSW) / Na zdjęciu: Mariusz Pudzianowski
Materiały prasowe / Sebastian Rudnicki (KSW) / Na zdjęciu: Mariusz Pudzianowski

Karol Bedorf (15-3) o krok od starcia o pas wagi ciężkiej KSW. "Coco" nie zawiódł i już w pierwszej rundzie walki wieczoru KSW 44: The Game poddał Mariusza Pudzianowskiego (12-6-1, 1 NC).

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo że o organizacji konfrontacji na szczycie krajowej królewskiej kategorii mówiło się już od dłuższego czasu, to kilka lat temu takie zestawienie byłoby praktycznie niemożliwe.

Karol Bedorf był raczej przeciętniakiem, który w polskim rankingu plasował się daleko za Damianem Grabowskim i Michałem Kitą, a Mariuszowi Pudzianowskiemu bliżej było do walki z Bobem Sappem niż byłym mistrzem KSW.

Na początku 2018 roku coraz częściej mówiono jednak o organizacji pojedynku dwóch gwiazd polskiej wagi ciężkiej. W końcu Martin Lewandowski i Maciej Kawulski zdecydowali się zestawić obu zawodników. Jako datę i miejsce wybrano czerwcową galę w trójmiejskiej Ergo Arenie.

Stawką pojedynek o pas?

W Ergo Arenie "Pudzian" powracał po trzech zwycięstwach z nieco słabszymi zawodnikami. Były strongman w ostatnich starciach pokonał Pawła "Popka" Mikołajuwa, Tyberiusza Kowalczyka i Jaya Silvę. Taki dobór przeciwników był spowodowany dwiema porażkami z rzędu - z Peterem Grahamem i Marcinem Różalskim.

Z kolei wieloletni mistrz KSW w wadze ciężkiej wyszedł do klatki po półtorarocznej przerwie. Karol Bedorf w królewskiej dywizji był niepokonany przez blisko pięć lat. W ostatniej walce zawodnik ze Szczecina przegrał przez nokaut z Fernando Rodriguesem Juniorem, tracąc pas KSW.

Dla obu zawodników była to niezwykle ważna potyczka. Stawką miała być przecież pozycja głównego pretendenta do walki o pas mistrza wagi ciężkiej. Aktualnie posiadaczem tego trofeum jest Philip De Fries.

Błyskawiczna kimura

Obaj zawodnicy wyszli do klatki bardzo skoncentrowani i pewni siebie. "Pudzianowi" towarzyszyło stworzone przez jego brata Krystiana "Dawaj na ring", natomiast "Coco" zmienił swoją muzykę na wejście. Wyszedł przy dużo mocniejszym tonie niż zazwyczaj.

Pojedynek rozpoczął się od mocnych uderzeń w stójce - kopnięć i ciosów zadanych pięściami. Pudzianowski po 90 sekundach chciał sprowadzić do parteru, ale Bedorf wykazał się świetną defensywą i obalił na swoją korzyść. Tam wystarczyła tylko chwila i były strongman odklepał po kimurze!

Starcie potrwało zaledwie minutę i 51 sekund. Mało kto spodziewał się, że będzie to tak krótka konfrontacja. "Coco" udowodnił, że stać go na kolejne wielkie walki, co przyznał tuż po starciu. - Teraz wracam na tron! - wykrzyknął w rozmowie z Mateuszem Borkiem.

Co teraz z "Pudzianem"?

41-latek z Białej Rawskiej wyjaśnił swoją sytuację. Porażka z Bedorfem nie spowodowała u niego niechęci do MMA. Pudzianowski zamierza bić się zawodowo jeszcze przez dwa lata.

Nie wiadomo jednak, kto będzie następnym przeciwnikiem wojownika. Możliwości w wadze ciężkiej KSW jest jednak bardzo dużo. Pytanie tylko, w którą stronę strongman będzie zmierzał - czysto sportową czy nieco bardziej rozrywkową.

Sytuacja Bedorfa wydaje się być dużo prostsza. "Coco" domaga się walki o pas wagi ciężkiej. Philip de Fries to zawodnik, którego jak najbardziej może pokonać.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #21: Erko Jun opowiada o powodach wejścia do MMA

Źródło artykułu: