Rewanż po 14 latach. Tito Ortiz rozbił Chucka Liddella w pojedynku legend

AFP / Walka MMA
AFP / Walka MMA

Tito Ortiz (20-12-1) i Chuck Liddell (21-9) po 14 latach zakończyli trylogię. Choć 2-1 zwyciężył ją "Iceman", to w ostatnim pojedynku lepszy okazał się "The Huntington Beach Bad Boy".

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie było walką wieczoru gali Golden Boy MMA 1 w Inglewood. Jej organizatorem był legendarny pięściarz i bokserski promotor Oscar de la Hoya, który z przytupem postanowił wejść do świata mieszanych sztuk walki.

Konfrontacja Tita Ortiza z Chuckiem Liddellem zapowiadana była jako "zakończenie wojny". Obaj wojownicy to dawni mistrzowie i gwiazdy Ultimate Fighting Championship. Wcześniej dwukrotnie się już zmierzyli i w obu starciach lepszy był Liddell. Do tych potyczek dochodziło jednak w 2004 i 2006 roku.

W pojedynku numer trzy faworytem był Ortiz, który pozostawał aktywny w ostatnich latach. 43-latek bił się ostatnio w roku 2017, zaś 48-letni fighter nie występował od 2010!

Zgodnie z przypuszczeniami, Kalifornijczyk w heksagonie okazał się być wojownikiem lepszym. Potrzebował nieco ponad czterech minut, aby znokautować swojego konkurenta. Ortiz trafił Liddella w szczękę, a po tych ciosach "Iceman" nie mógł już wstać.

Do walki legendy zdecydowały się przede wszystkim ze względów finansowych. Na konto przegranego trafiło 250 tys. dolarów, zaś budżet zwycięzcy zasilono o 50 tysięcy mniej.

ZOBACZ WIDEO: Izu Ugonoh: To była najbardziej kuriozalna sytuacja w karierze. Bardzo się wkurzyłem

Komentarze (1)
avatar
--iki--
25.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ice man wygladal jakby wszedl do klatki przegrac bez treningu jego ciosy wygladaly jakby trenowal z gumami a nie wyprowadzal uderzenia w walce to co weszlo do oktagonu to kpina. Unikanie walki Czytaj całość