FFF. "Trybson" - Najman: cyrk zakończony, "El Testosteron" tym razem nie odklepał!

Newspix /  MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK  / Na zdjęciu: Paweł Trybała
Newspix / MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / Na zdjęciu: Paweł Trybała

"Kłopoty Najmana" powróciły! "El Testosteron" udowodnił po raz kolejny, że już dawno powinien dać sobie spokój ze sportem. Paweł Trybała (5-3) szybko znokautował Marcina Najmana (1-4) w walce wieczoru gali FFF w Zielonej Górze.

Imprezowicz z "Warsaw Shore" kontra pięściarz, który pokonał tylko jednego zawodnika o dodatnim bilansie. Skandalista kontra parodysta. Albo po prostu Paweł Trybała versus Marcin Najman. Tę walkę można było przedstawiać na wiele sposobów. Nie można było jednak powiedzieć, że kibice zobaczą starcie na wysokim poziomie.

FFF. Rafał Kryla - "Greg Collins": taneczny krok kluczem do zwycięstwa "Tita"

W kwadratowej klatce obaj mieli wyjaśnić swój "odwieczny", wieloletni konflikt, który trwa od... czerwca 2017. I większość z sytuacji była sztucznie pompowana, a największy cyrk zrobił się podczas konferencji prasowej przed galą.

O krok od "awantury" było wtedy przy spotkaniu twarzą w twarz obu zawodników. Trybała chciał rzucić w Najmana krzesłem, ale zatrzymał go trener, Mirosław Okniński. Częstochowianin wziął za to butelkę wody i trafił nią szkoleniowca.

ZOBACZ WIDEO KSW 49. Akop Szostak załamany po porażce. "Nie wiem co dalej z moją karierą"

Całość wyglądała na zachowanie rodem z WWE, ale o wiele gorzej wyreżyserowane. Panowie wrócili jeszcze na miejsca i zdążyli się powyzywać. Karuzelę śmiechu z gatunku czarny humor zatrzymał jednak prowadzący konferencję "Red", który ogłosił jej zakończenie.

Jeden z bukmacherów przed walką wystawił kursy na to, którą ręką odklepie Marcin Najman. Nie odklepał żadną. Gdyby jednak były kursy na pytanie "Ile ciosów zada Najman?" i padłaby odpowiedź zero, to można byłoby sporo zarobić.

FFF. "Camaro" - "Fit Dzik": grad ciosów w pierwszej rundzie, brutalny nokaut

Zaledwie 42 sekund potrzebował Trybała, aby zwyciężyć. Szybko obalił konkurenta, a tam zasypał go gradem ciosów. "El Testosteron" jednak nie zrobił tego, do czego przyzwyczaił kibiców - nie odklepał. "Trybson" dotrzymał słowa, że wystarczą same uderzenia, aby sędzia przerwał pojedynek.

Po walce w klatce wywiadu udzielił jeszcze zwycięzca, a przegrany szybko ją opuścił. Plus był taki, że po klęsce nie usprawiedliwiał się chociaż żadnymi kontuzjami.

Źródło artykułu: