"Ostatecznie walczyłem w wyższej wadze. Różnica kilogramów była bardzo odczuwalna. Szymon wykazał się bardzo dużą odpornością na ciosy i zachował więcej sił. Nie tłumacząc się szczególnie dałem ciała, bo nie wykorzystałem swoich wszystkich umiejętności. Poszedłem trochę jak koń pociągowy z klapkami na oczach" - napisał na Facebooku Damian Janikowski.
30-latek przegrał z Kołeckim przez techniczny nokaut w 2. rundzie. Dla reprezentanta Berkut WCA Fight Team była to trzecia porażka w szeregach KSW. Janikowski po starciu w Gliwicach wie jednak, w których elementach popełnił błąd.
Zobacz także: KSW 52. Tomasz Narkun przyjął wyzwanie Scotta Askhama
"Za duże tempo, za dużo klinczu, prób które tak bardzo spinają ręce. Słyszałem narożnik, który krzyczał abym nie szarpał się z Szymkiem, tylko pościł i zaczął uderzać, to co wychodziło. Kluczem do tej walki było chodzenie, luźne boksowanie i okopywanie nóg. Pod koniec walki otrzymałem cios w oko i wydawało mi się że wszedł palec. Kompletnie przestałem widzieć. Sygnalizowałem to sędziemu, ale on nie przerwał walki i to był w sumie koniec. Dostałem trzy mocne ciosy, po których już nie kontrolowałem samego siebie. No ale tak tez czasem bywa" - dodał brązowy medalista olimpijski z Londynu.
Janikowski zapowiedział, że kibice z pewnością zobaczą go w akcji w 2020 roku.
Zobacz także: Andy Ruiz Jr: W tej walce miałem nadwagę
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" (on tour): brutalny nokaut Kazieczki na KSW 52, teraz chce walki o pas