Federacja UFC nie próżnuje w dobie pandemii i jako jedyna w sportach walki cyklicznie organizuje swoje gale. Po kolejnych edycjach na terenie Stanów Zjednoczonych przyszedł czas na kolejny punkt na mapie.
Nie tylko USA
12 lipca gigant MMA zorganizuje pierwszą z cyklu czterech gal Fight Island. Projekt ten przez długi czas był owiany tajemnicą. Po tygodniach spekulacji szef UFC Dana White ujawnił, że zawodnicy z całego świata będą walczyć na wyspie Yas w Abu Zabi. Wśród szczęśliwców znalazł się Polak Marcin Tybura, który właśnie 12 lipca zmierzy się z niepokonanym Aleksandrem Romanowem.
Fight Island jest ukłonem w stronę zawodników UFC, którzy w dobie pandemii mieli problem z uzyskaniem wizy pracowniczej i dostaniem się do USA. To na terenie Stanów Zjednoczonych odbyły się wszystkie gale po wybuchu pandemii. Zawodnicy walczyli w Jacksonville na Florydzie i w Las Vegas. Na kartę wskakiwali głównie ci trenujący w Stanach.
ZOBACZ WIDEO: MB Boxing Night 7. Kamil Łaszczyk czeka na walkę o pas. "Wezmę każdą"
- Do mnie też dzwonili z propozycją. Pytali nawet, czy przebywam na terenie USA. Gdybym tam był, to walkę z Gregiem Hardym miałbym już za sobą - mówi nam Marcin Tybura, czołowy zawodnik dywizji ciężkiej na świecie.
Na kolejną propozycję "Tybur" nie musiał czekać długo. Propozycja walki na wyspie pojawiła się na początku czerwca.
- Nie zastanawiałem się nawet chwili. Gdy zaczęła się pandemia, zacząłem godzić się z myślą, że w tym roku już nie wyjdę do klatki. Dlatego kiedy pojawiła się okazja, pomyślałem: trzeba brać - tłumaczy zawodnik pochodzący z Uniejowa.
Czartery na wyspę i pięć testów na koronawirusa
Do Abu Zabi Polak ruszy już 30 czerwca, ale nie bezpośrednio. Pierwszym przystankiem na trasie będzie Londyn. Głównie z powodów sanitarnych. Gale Fight Island, podobnie jak poprzednie edycje UFC, odbędą się według specjalnych reguł bezpieczeństwa.
- Musimy przejść badania na obecność koronawirusa. Tuż po wylądowaniu w Londynie pobiorą nam próbki i skierują na izolację do pokoju hotelowego. Na wynik będziemy czekać do 12 godzin. Od niego będzie uzależniona dalsza podróż. Jeśli okaże się, że ja i mój sztab nie jesteśmy zakażeni, to w piątek 3 lipca wyruszymy do Abu Zabi specjalnym samolotem - tłumaczy Tybura.
- W Londynie musimy się pojawić co najmniej na 48 godzin przed wylotem czarteru do Abu Zabi. Gdyby się okazało, że test jest pozytywny, trzeba go będzie powtórzyć - wyjaśnia Paweł Kowalik, menadżer Tybury, który poleci na galę razem z zawodnikiem oraz jego trenerami: Andrzejem Kościelskim i Kamilem Umińskim.
Na jednym teście na wirusa się jednak nie skończy. UFC zbada zawodników aż pięciokrotnie! - Drugie testy zostaną przeprowadzone tuż po przylocie na lotnisko w Abu Zabi, trzecie - w hotelu, czwarte - tuż przed walką, a ostatnie przed powrotem - wylicza Kowalik.
Wyspa Yas, która słynie między innymi z wyścigu Formuły 1, na czas gal UFC będzie odizolowana od świata. Zawodnicy czas do pojedynku będą głównie spędzać w specjalnym kompleksie stworzonym na potrzeby gali. Do Abu Zabi przylecą z różnych stron świata: Sao Paulo, Las Vegas, Moskwy i wspomnianego Londynu.
- Zjednoczone Emiraty Arabskie wciąż mają zamknięte granice. Przekroczymy je dzięki specjalnemu pozwoleniu od szejków. Od momentu testów w Londynie będziemy przebywać jedynie w gronie osób przebadanych. To będzie pierwsza gala z cyklu Fight Island, dlatego nie wiemy, co nas czeka na miejscu. Udało mi się jedynie ustalić, że na wyspie już przygotowano specjalną wioskę dla zawodników. Można powiedzieć, że będziemy w niej uwięzieni, ale sytuacja jest wyjątkowa. Gdyby dostał się tam ktoś z wirusem, mógłby storpedować cały projekt - tłumaczy Kowalik.
Walki w środku nocy
Co ciekawe pojedynki będą toczone w nocy miejscowego czasu. Ten z kolei zabieg został wprowadzony z myślą o fanach w USA, którzy w przeciwieństwie do zawodników nie będą musieli "zarywać nocy".
- Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu dopytałem, o której będzie walka, żeby odpowiednio wcześniej przestawić sobie rytm dobowy. Ja wyjdę do klatki o godzinie 1:30 polskiego czasu. Na miejscu będzie 3:30. Zacząłem już chodzić spać około północy i wstaję po 9. Na miejscu w Abu Zabi będziemy tę granicę przesuwać i robić treningi w okolicach godziny walki. Wszystko po to, żeby organizm nie przeżył szoku i był dobrze przygotowany do pracy w takich warunkach - mówi Tybura.
Rywalem Polaka będzie "King Kong" pochodzący z Mołdawii. W Abu Zabi Romanow zadebiutuje w organizacji UFC.
- Ma na koncie 11 zwycięstw i żadnej porażki. Może nie mierzył się z jakimiś gigantami, ale jest bardzo groźny. Ma charakterystyczny styl, jest agresywny w zapasach. Chce mocno wymęczyć przeciwnika. Ale ja skupiam się na sobie. Myślę, że dużo dały mi przygotowania i ciężkie sparingi w Ankosie u trenera Kościelskiego. U niego kładzie się duży nacisk na zapasy. Miałem okazję przepychać się z tymi "ciężkimi końmi" z Ankosu, dzięki czemu będę przygotowany na sztuczki rywala - wylicza Tybura.
W walce wieczoru pierwszej gali Fight Island zmierzą się Kamaru Usman i Gilbert Burns. Kolejne edycje walk na wyspie Yas są zaplanowane na 16, 19 i 26 lipca.