[tag=22967]
Marcin Różalski[/tag] w Polsce zyskał wielką popularność dzięki MMA i walkom w organizacji KSW. Pamiętać jednak należy, że wcześniej był czołową postacią w świecie K-1. Toczył pojedynki z wielkimi gwiazdami tego sportu i na 31 walk tylko osiem razy zszedł z ringu pokonany.
"Różal" wtedy na swojej drodze spotkał wiele postaci, które zmieniły jego życie. Jedną z nich był Jean-Marie Merchet. To francuski trener, który przyjął go pod skrzydła w paryskim klubie Club Haute Tension.
Polski gwiazdor właśnie poinformował za pośrednictwem portali społecznościowych o śmierci byłego szkoleniowca. Tragiczna wiadomość mocno nim wstrząsnęła. Widać, że wiele dla niego znaczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zuluzinho w akcji. Brutalny nokdaun
"Wielki wojownik i olbrzymia postać, autorytet w sportach walki we Francji, ale i na całym świecie. W K1, Muay Thai, MMA, karate znali go wszyscy, którzy potęgę tego sportu tworzyli. Niestety wielki mistrz zmarł, a wraz z nim zmarła jakaś część i mnie, ponieważ to u niego w klubie Haute Tension w Paryżu zaczęła się moja przygoda z zawodowymi walkami w Muay Thai i w K1" - pisze Różalski (pisownia oryginalna).
42-latek wspomina, że do Francji trafił, bo musiał natychmiast wyjechać z kraju. Trafił tam w wieku 25 lat i nie znał języka. To jednak nie przeszkadzało Merchetowi, by złapać z nim świetny kontakt.
"Mega człowiek, wspaniały wojownik, z którym nawet bariera językowa nie była przeszkodą w porozumiewaniu się. Zjeździliśmy kawał świata stoczyłem około 15 walk w narożniku z Jeanem. Często od rozmawiania bolały ręce, a miksowanie języków przechodziło wszelkie poziomy. Dziś już go nie ma wśród bliskich na tym świecie. Teraz czeka na bliskich tam, gdzie wojownicy żyją wiecznie" - dodaje "Różal".
Takiego talentu Marcina Różalskiego nikt nie znał! Ale seria >>
Marcin Różalski zaatakował księży. Mocno naraził się internautom >>