Rafał Kijańczuk wściekły po FEN 33. Tłumaczy, dlaczego nie złoży protestu

Instagram / Na zdjęciu: Rafał Kijańczuk
Instagram / Na zdjęciu: Rafał Kijańczuk

Rozgoryczony po swojej walce na gali FEN 33 jest Rafał Kijańczuk. Sparingpartner Jana Błachowicza przez błąd sędziego przegrał pojedynek z Marcinem Filipczakiem. Protestu jednak nie składa. W długim wpisie na Facebooku tłumaczy dlaczego.

W tym artykule dowiesz się o:

"Nigdy nie walczyłem tak, aby dawać możliwość decydowania o tym sędziom, a jednak na wczorajszej gali Fight Exclusive Night sędzia podjął za mnie decyzję o poddaniu się, mimo że ani nie straciłem przytomności, ani nie klepałem, bo zwyczajnie nie było czego!" - pisze Rafał Kijańczuk.

28-latek był tak sfrustrowany decyzją arbitra, że opuścił klatkę przed ogłoszeniem oficjalnego werdyktu. "Podduszenie to nie jest duszenie. Będąc w takiej pozycji, mając możliwość oddychania pozwalam przeciwnikowi ciągnąć gilotynę, aby stracił dużo siły, bo ta technika wymaga dużego jej wkładu. Jak widać na zdjęciach po jego grymasie na twarzy, wkładał w tę technikę 100 procent siły, po 10-15 sekundach puściłby uchwyt, bo zwyczajnie nie dałby rady trzymać tego dłużej, a ja miałbym rywala na plecach ze spompowanymi rękoma. To jest powszechna rzecz w MMA, a jednak sędzia przerwał walkę, nie sprawdzając czy jestem przytomny i świadomy" - kontynuował.

Reprezentant Berkut WCA Fight Team i Fabryki Sportu Chełm na gorąco po swojej walce mówił dziennikarzom, że zamierza składać protest i dążyć do unieważnienia wyniku pojedynku. Ostatecznie tego jednak nie zrobi.

ZOBACZ WIDEO: Są bonusy po gali KSW 59. Takiej sytuacji jeszcze nie było!

"Po kontakcie z kilkoma sędziami spoza FEN uznałem, że składanie protestu nie ma sensu, gdyż mimo tego, że decyzja była skandaliczna, to nie stanowi błędu proceduralnego tylko jest błędem ludzkim, co nie podlega odwołaniu się. Zresztą prezes FEN już w trakcie gali mówił, że nie uznają tego odwołania. Wiecie, taki sąd z wyrokiem bez rozprawy na szybko" - tłumaczy.

Drugie starcie z Filipczakiem wydaje się mało realne, bo Kijańczukowi 31 marca kończy się kontrakt z organizacją. "Zgaduję, że warunkiem rewanżu na FEN będzie podpisanie nowego kontraktu na 2-3 lata co jest w takiej sytuacji nie na miejscu" - pisze.

"Kijana" to odkrycie 2018 roku w polskim MMA. Zawodową karierę rozpoczął od siedmiu wygranych przed czasem. W marcu 2019 roku stanął przed szansą zdobycia pasa mistrzowskiego cenionej organizacji M-1 Global w wadze półciężkiej. Z Fight Exclusive Night związał się kontraktem w 2019 roku.

Zobacz także:
-> MMA. Jan Błachowicz zabrał głos w sprawie walki Polaka o pas
-> Znamy pierwszych bohaterów KSW 60! Gala już w kwietniu

Komentarze (0)