Prachnio do UFC trafił wprost z azjatyckiej organizacji One Championship, gdzie wygrał cztery walki, w tym trzy przed czasem. Warszawianin miał namieszać w kategorii półciężkiej światowego giganta MMA.
Niestety, ani debiut, ani dwie kolejne walki nie poszły po myśli Marcina Prachnio. Polak przegrał w fatalnym stylu trzy pojedynki, kolejno z Samem Alveyem, Magomiedem Ankalajewem i Mike'em Rodriguezem. Wydawało się, że to koniec jego przygody w UFC.
Niespodziewanie Prachnio znalazł się jednak w karcie walk hitowej gali UFC 257, która odbyła się 23 stycznia tego roku w Abu Zabi i była firmowana rewanżem Conora McGregora z Dustinem Poirierem. Utytułowany karateka sensacyjnie pokonał na punkty Khalila Rountree i przełamał fatalną serię.
26 czerwca w Las Vegas Prachnio znokautował kopnięciem na wątrobę Ike Villanuevę i zgarnął za to bonus w wysokości 50 tysięcy dolarów. W rozmowie z dziennikarzami po gali powiedział, że nadchodzi najlepszy czas w jego karierze.
- Po kilku trudnych latach w UFC wreszcie mam dobrą passę zwycięstw i zamierzam to utrzymać, wygrywać dalej. Myślę, że złe czasy już minęły i teraz nadejdzie mój czas, by zabłysnąć - powiedział.
W kategorii półciężkiej Ultimate Fighting Championship mistrzem jest inny Polak, Jan Błachowicz. Z powodzeniem w tej dywizji rywalizuje także Michał Oleksiejczuk.
Czytaj także:
Karolina Kowalkiewicz zawalczy na UFC 265! Znamy jej rywalkę
KSW 62. Michał Michalski poznał rywala. Zwycięzca będzie blisko walki o pas
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk wraca do gry. Dostała wycisk!