Wiadomość o śmierci "Korby" pojawiła się we wtorek w mediach społecznościowych. Oprócz suchej informacji nie podano bezpośrednich przyczyn nagłej śmierci 36-latka. Za kulisami pojawiło się za to wiele sprzecznych teorii.
Według jednej z nich Piotr Kurowski miał zostać pobity, w wyniku czego zapadł w śpiączkę. W serwisach społecznościowych krąży nawet nagranie, które ma przedstawiać lincz kilku mężczyzn na bezbronnym Kurowskim.
- Takie pobicie faktycznie miało miejsce w Warszawie - twierdzi Kamil Umiński z klubu Aligatores, w którym trenował Kurowski. - Piotrek został zaatakowany przez kilku napastników, ale autentyczność tego nagrania jest moim zdaniem mocno wątpliwa.
Doświadczony trener dodaje również, że to zdarzenie nie miało bezpośredniego związku ze śmiercią jego przyjaciela.
- Miałem kontakt z Piotrkiem po tym, jak został pobity. To zdarzenie nie miało aż tak fatalnych konsekwencji. Niedługo po tym Piotrek wyjechał jak zwykle do Trójmiasta, gdzie pracował na bramce w jednym z klubów - tłumaczy Umiński.
To właśnie tam miało dojść do fatalnego w skutkach wypadku, w wyniku którego "Korba" doznał poważnych obrażeń.
- Nie znam dokładnych okoliczności, ale wiem, że w wyniku nieszczęśliwego upadku doznał rozległych obrażeń głowy. Zabrało go pogotowie. Były one na tyle poważne, że został przez lekarzy wprowadzony w śpiączkę. Kiedy się wybudził, okazało się, że jego stan nadal jest koszmarny. Dlatego ponownie wprowadzono go w stan śpiączki, niestety jego serce tego nie wytrzymało - mówi Umiński i dodaje, że tej w sprawie prowadzone jest dochodzenie.
Stołeczny klub Aligatores i społeczność sportów walki jest wstrząśnięte śmiercią swojego kolegi. – To jest ogromna strata dla całego środowiska sportów walki. Odszedł zawodnik, który był multimedalistą różnego rodzaju zawodów grapplingowych. Miał na swoim koncie blisko sto medali - wylicza Umiński.
Oprócz walk w grapplingu, Kurowski ma na koncie trzy zawodowe pojedynki MMA. W mieszanych sportach walki nie odniósł jednak zwycięstwa. Ale Kurowski dał się nie tylko poznać jako zawodnik. Był osobą znaną w środowisku kibiców Legii. Zdaniem Umińskiego był stworzony do sportów walki.
- On był bardzo lubiany na macie i poza nią. Był naszą maskotką. Zawsze robił wokół siebie pozytywne zamieszanie, gdzie tylko się pojawiał. Nigdy nie zostawiał przyjaciół w potrzebie. Wszyscy znają historię, kiedy stracił ucho, broniąc przyjaciółki przed trzema napastnikami. Miał charakter, nigdy nie odpuszczał i zawsze można było na niego liczyć. Będzie nam ciebie brakowało, "Korba" - kończy wzruszony Umiński.