Do soboty niemal każdy pojedynek Mariusza Pudzianowskiego w MMA wyglądał tak samo. Kiedy sędzia dawał znak, "Pudzian" ruszał do zdecydowanego ataku. Scenariusze zazwyczaj były dwa: sprowadzenie do parteru lub bijatyka. Tego samego na PGE Narodowym spodziewali się kibice, eksperci i rywal Tyberiusz Kowalczyk. "Pudzian" wyprowadził wszystkich w pole - zamiast obaleń przyjął skuteczną taktykę okopywania nogi rywala. Do parteru poszedł dopiero w 2. rundzie, żeby dokończyć dzieło. W programie "Klatka po klatce" były strongman zdradził, że elementem taktyki było też celowe wprowadzenie rywala w błąd podczas spotkań z mediami.