- Plan był taki, aby popracować pierwszą minutę i zobaczyć, jak się rusza mój przeciwnik i co ma do zaoferowania. Szybko poszedłem po nogi i się to skończyło. Ja podchodzę do tego z pokorą. Mam chłodną głowę i powoli prę do przodu. Można się spodziewać różnych rzeczy. To jest MMA, ułamek sekundy i można zostać znokautowanym. Jak już bije, to biję. Nie patrzę gdzie, robię tak, aby ubić - mówił Marcin Filipczak, który wygrał swoją walkę na gali FEN 31. Jego pojedynek z Saeedem Younsim trwał zaledwie 21 sekund.