Sobotni wyścig nie rozpoczął się po myśli Kuby. Po starcie Giermaziak został wyprzedzony przez dwóch rywali, a w zamieszaniu na drugim okrążeniu stracił kolejną pozycję na rzecz Nathanaela Berthona. Od tego momentu polski kierowca kilkakrotnie próbował atakować Francuza, ale jego ataki okazały się skuteczne dopiero na dziewiątym okrążeniu na dohamowaniu do ostatniego nawrotu.
Po wyprzedzeniu kierowcy Epsilona, Kubie pozostało tylko powalczyć o ósmą lokatę z Luciano Bacheta, gdyż reszta stawki miała już wyraźną przewagę. Gostynianin skutecznie zaatakował Brytyjczyka na początku jedenastego okrążenia i i dojechał do mety na ósmym miejscu
- Na okrążeniu formującym chyba za mocno rozgrzałem opony, bo samochód wyraźnie przysłabł po zwolnieniu sprzęgła. Szkoda, tej straty na początku, bo to praktycznie ustawiło cały wyścig i zamiast walczyć o 4-5 miejsce pozostało mi odrabianie strat. Niemniej sam wyścig przysporzył mi wiele radości, bo tylko na jednym okrążeniu nikogo nie atakowałem i przed nikim nie musiałem się bronić - skomentował Kuba Giermaziak. - Plan na jutro to zdobyć o dwa punkty więcej niż Munoz, co pozwoli przesunąć mi się o jedno miejsce w generalce.
Sobotni wyścig wygrał Antonio Felix Da Costa, przed Alberto Costą i Jean Ericiem Vergne.