Po tym jak Ferrari zdecydowało się zatrudnić Fernando Alonso Kimi Raikkonen został bez pracodawcy. Media łączą go z wieloma zespołami, w tym również czterema debiutantami w Formule 1. Pewne jest, że Fin ma ofertę ze swojej byłej drużyny - McLaren Mercedes. Problemem jednak mogą być pieniądze.
Odchodząc z Ferrari, gdzie miał umowę ważną do końca sezonu 2010, Raikkonen zagwarantował sobie wynagrodzenie w wysokości 17 mln euro w przypadku, gdyby nie znalazł sobie nowego pracodawcy, oraz 10 mln euro, gdyby jednak podpisał umowę z którymś z pozostałych zespołów. McLaren zaproponował więc Finowi "jedynie" 5 mln euro, co jednak nie spodobało się kierowcy i jego menadżerowi.
Jeżeli Raikkonen nie zdecyduje się na Formułę 1, być może zobaczymy go w rajdówce. Znany jest bowiem sentyment kierowcy do tego rodzaju sportów motorowych. Fin ma na koncie kilka udziałów w rajdach, w tym występ w tegorocznym Rajdzie Finlandii, który był runda mistrzostw świata.
Kierowca przyznał, że bierze pod uwagę rezygnację z F1. - Trudno uwierzyć, że jestem w F1 już od dziewięciu lat. Jestem bardzo zmotywowany, żeby wygrywać wyścigi i kolejny raz zostać mistrzem. Zostanę w Formule 1 jeżeli będę mógł jeździć w zespole, który da mi samochód pozwalający na walkę w czołówce. Musimy poczekać na rozwój wypadków - powiedział 30-letni Raikkonen.