Rekordzista Barichello nie miał powodów do świętowania

Barichello to prawdziwy weteran Formuły 1. W niedzielę wystartował do wyścigu po raz 257, co jest absolutnym rekordem wszechczasów. Brazyliczyk nie był jednak na mecie zadowolony, bo zameldował się dopiero 14., a Jenson Button, który jeździ z nim w zespole był 11.

Rubens Barichello po wyścigu nie miał zbyt wielu powodów do radości. Na pewno pobicie rekordu startów go cieszy, jednak w chwili obecnej jego głowa jest zaprzątnięta problemami zespołu. - To nie był nasz najlepszy wyścig. Nasze tempo nie było konkurencyjne, nie mogliśmy nawiązać walki z rywalami, więc jestem zawiedziony. Przed pierwszym pit stopem miałem problemy z podsterownością i cały czas jechałem za kimś. Po zmianie opon miałem już w zasadzie do końca wyścigu czysty tor i nic się nie działo. Przed nami wiele pracy. Musimy znaleźć sposób, by wreszcie mieć dobre tempo w wyścigu - powiedział Brazylijczyk.

Jego partner z zespołu, Brytyjczyk Jenson Button również uważa, że największym problemem bolidu Hondy jest słabe tempo w wyścigu. - Miałem dobry start, zyskałem kilka pozycji, ale tempo nie było takie, jakiego się wszyscy spodziewali. Sporo czasu straciłem też przez przegrzewające się hamulce. W trakcie wyścigu zmieniliśmy strategię na jeden pit stop, co było dobrym pomysłem. Jednak nie byłem w stanie nawiązać walki z lżejszymi samochodami jadącymi na dwa pit stopy. Musimy coś poprawić w bolidzie, by wreszcie zdobyć jakieś punkty- mówił poirytowany Button.

Komentarze (0)