- Z mojego punktu widzenia, Walencja jest dosyć interesującym torem, ponieważ jest nowoczesnym obiektem i częściowo ulicznym. Lubię tam jeździć, ale wielu kierowców ma inne zdanie.
- Podobnie jak w Kanadzie trzeba skoncentrować się na stabilnym dohamowaniu i trakcji. Większość zakrętów przejeżdżamy z niską prędkością, a aerodynamika i docisk nie jest tutaj kluczowa. Potrzebny jest szybki bolid, bo w czterech miejscach uzyskuje się wysokie prędkości. Gdyby byłoby więcej nierówności na torze, wtedy byłby to prawdziwy tor uliczny.
- Pierwszy łuk po starcie nie jest zakrętem. Jest to łuk gdzie przejeżdżamy z wysoką prędkością, a gdy hamujesz na drugim zakręcie to tor staje się ciasny. Musisz uważasz, aby znaleźć się na odpowiedniej linii jazdy. W tym miejscu można zyskać trochę czasu, a z początku można zyskać jedną lub dwie pozycje przy dohamowaniu.
- Zakręty 9. i 10. pokonujemy przejeżdżając przez most. Podczas pierwszego wyścigu w 2008 roku był tam duży wybój z powodu różnicy wysokości. Były obawy czy opony to wytrzymają, ale z naszego punktu widzenia niczego nie odczuwamy. Mamy też kilka prostych przed ciasnymi zakrętami, a na nawrocie jest możliwość wyprzedzenia. Jednak kierowca musi przed tobą popełnić błąd, w przeciwnym wypadku będzie to trudne. Nie jest to stały tor, więc linia wyścigowa staje się czysta, a po za linią jest brudno i ciężko tutaj o dobry manewr.
- Moim ulubionym miejscem jest szybka sekwencja przed końcem okrążenia, gdzie hamuje się wchodząc w ostatni zakręt. Blokują się tam przednie koła, a bolid dobija podłogą o nawierzchnie.