Sopoliński najlepszy w Świdnickim. Rajd w cieniu tragedii

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piotr Sopoliński, pilotowany przez Tomasza Borko zwyciężył w 2. Rajdzie Świdnickim-Krause. Załoga Opla Astry OPC pokonała po zaciętej walce Pawła Danysa i Tomasza Markiewicza w Civicu Type R i team Szeja/Szeja, startujący Peugeotem 206 RC. Czwarte miejsce w klasyfikacji Pucharu PZM zajęli Tomasz Sawicki z Krzysztofem Jeżewski, również w "dwieścieszóstce" RC, wyprzedzając załogę Hankiewicz/Wierzchowska w bliźniaczej rajdówce, najszybszą w klasie N3.

W tym artykule dowiesz się o:

Punktowaną ósemkę zamknęły dwie załogi Civiców, Adrian Mikiewicz z Wojciechem Zdrojewskim, drudzy w N3 Piotr Szczęśniak i Bartosz Nykiel i dwóch Pawłów, Ferdek i Ruszel, startujący Oplem Kadettem GSi.

W klasie A6 najszybsza okazała się załoga Szebla/Grudziński w Peugeocie 106. W nowo utworzonej klasyfikacji Opla Astry F zwyciężył natomiast Piotr Rudzki, pilotowany przez Mariana Krawczyka. Załoga Cywiński/Skrzywan w Hondzie Civic była najszybsza w N2, a Bogumił Klimiuk z Dariuszem Bildziukiewiczem odebrali puchar za zwycięstwo w A5. Żywiołowe reakcje kibiców po raz kolejny wywoływały zmagania aut tylnonapędowych, których aż 6 pojawiło się na liście startowej. Ostatecznie w klasyfikacji RWD-3 najszybsi okazali się Michał Całek i Maciej Hałatnik w BMW 318, klasa RWD-2 padła łupem Łukasza Sobocina i Cezarego Niewiarowskiego w Ładzie VFTS, a w RWD-1 zwyciężyli Łukasz Mrozek i Bartosz Rabsztyn w popularnym "maluchu". W niegdyś dobrze obsadzonej klasie A0 wystartowały 4 załogi, a najszybsi byli Robert Wojciechowski i Krzysztof Janik w Fiacie Seicento. W klasyfikacji "enkowych" CC i SC zwyciężył natomiast Rafał Pochłopień, pilotowany przez Marcina Roika.

Niemałą niespodzianką 2. Rajdu Świdnickiego-Krause był debiut Marcina Bełtowskiego i Pawła Drahana w najnowszym Subaru Imprezie N14. Krakowski kierowca potraktował ten start jako trening przed zbliżającym się Rajdem Subaru. Bełtowski z Drahanem musieli jednak uznać wyższość Szymona Ruty, startującego tym razem z Sebastianem Rozwadowskim. Dla kierowcy Imprezy N12 był to pierwszy w karierze triumf w klasyfikacji generalnej rajdu. Trzecie miejsce w klasie Gość zajęli Mariusz Woźniczko i Zbigniew Toka w Oplu Kadecie. Kibice żałowali jednak, iż mimo wcześniejszych zapowiedzi na starcie nie pojawił się Tomasz Kuchar. Wrocławski kierowca, po nieudanych startach Subaru Imprezą N14 miał zamiar powrócić do modelu N12, lecz awaria samochodu na przedrajdowych testach uniemożliwiła mu walkę w Rajdzie Świdnickim.

Lecz niestety sportowa rywalizacja i wyniki 2. Rajdu Świdnickiego-Krause zeszły na dalszy plan po tragicznym wypadku, który miał miejsce podczas OS Rzeczka. Fiat Cinquecento Kamila Kurasińskiego i Marcina Janowskiego wypadł z trasy i uderzył w przydrożny słup, przygniatając do niego stojącego w absolutnie niedozwolonym miejscu człowieka. Kibic zginął na miejscu, a poszkodowaną załogę odwieziono do szpitala. Rajd został przerwany, jednak po posiedzeniu ZSS organizator podjął mocno kontrowersyjną decyzję o kontynuowaniu imprezy, jedynie z wyłączeniem odcinka Rzeczka. Pozwoliło to uznać imprezę za ukończoną, a także uniknąć problemów ze zwrotem wpisowego i było swoistym ukłonem w stronę zawodników. Jak stwierdziła na mecie spora grupa zainteresowanych, rywalizacja w obliczu tragedii skutecznie ostudziła jednak emocje i pozbawiła radości z osiągniętych wyników.

Jednak jakkolwiek nie zareagowałby organizator stało się faktem, że po raz kolejny podczas polskiego rajdu zginął człowiek. Po raz kolejny także, niczym bumerang powróciła kwestia zabezpieczenia trasy, które w naszym kraju, mówiąc oględnie, pozostawia zwykle wiele do życzenia. Nie zagłębiając się jednak w dyskusję zwróćmy tylko uwagę na jedną kwestię, wypadek na Rajdzie Świdnickim i jego fatalne skutki dotknęły bowiem na pewno załogę Kurasiński/Janowski. Zawodnicy również znaleźli się w szpitalu, lecz pozostało im żyć ze świadomością, że zabili człowieka, choć nie było w tym absolutnie ich winy… Miejmy nadzieję, iż uda im się jak najszybciej dojść do siebie po tej tragedii i powrócić do sportowej rywalizacji. Tył ich Fiata Cinquecento zdobił napis "Follow the dreams", życzmy im więc, aby dalej mogli podążać za marzeniami…

Źródło artykułu:
Komentarze (0)