Wielki pech prześladuje obecnie zespół Williamsa. Kierowcy tej stajni, podobnie jak to miało miejsce w Australii, także w Malezji nie ukończyli wyścigu. O ile rezultaty Pastora Maldonado raczej nie powinny dziwić, bowiem Wenezuelczykowi brakuje doświadczenia, o tyle już dla Rubensa Barrichello początek nowego sezonu jest ogromną porażką.
Po zimowej sesji zespół Williamsa był pozytywnie nastawiony. Jednak wyścigi w Melbourne i Malezji mocno ostudziły nastroje stajni z Grove. Barrichello przyznał, że jest bardzo rozczarowany sytuacją w jego teamie. Nie tak wyobrażał on sobie początek sezonu.
- To jest smutne. Myślę, że po dwóch wyścigach to właściwe określenie. Spodziewaliśmy się jednak mocniejszego początku sezonu - przyznał 38-letni Brazylijczyk w wywiadzie dla telewizji "Rede Globo".
Barrichello nie ma jednak wątpliwości, że w jego zespole tkwi wielka siła. - Myślę, że mamy potencjał w tym samochodzie, który musimy odkryć. Nie zmienia to faktu, że dwa pierwsze wyścigi były straszne - dodał.
Zdaniem brazylijskiego kierowcy największy problem, z jakim boryka się obecnie jego stajnia, tkwi w braku prędkości na prostych oraz niezawodności bolidu do końca wyścigu.